Kto z nas nie pamięta ze szkoły średniej cytatu „Być, albo nie być. O to jest pytanie”, bądź dramatycznej historii Romea i Julii. Prof. Jacek Fabiszak z Wydziału Anglistyki w sześciu aktach udowadnia, że William Szekspir to dramaturg wszech czasów i wciąż żyje nie tylko w naszych sercach.
Akt I. Los sprawił, że zainteresowałem się Szekspirem
Prof. Jacek Fabiszak na co dzień jest kierownikiem z Zakładu Badań nad Tekstami Kultury, Wydziału Anglistyki. Z wykształcenia i zamiłowania jest szekspirologiem. Jak sam mówi, los, a właściwie prof. Henryk Zbierski sprawił, że zainteresował się postacią dramaturga.
- Profesor był promotorem mojej pracy magisterskiej. Zaproponował, abym napisał pracę na temat Krzysztofa Marlowe’a. Wtedy byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, bowiem chciałem wybrać inny temat, ale profesor bardzo dobrze mnie podszedł. Zaczęło się od Marlowe’a, a doktorat pisałem już o Szekspirze.
Zauroczenie prof. Fabiszaka Szekspirem trwa do dzisiaj. Zajmuje się nim nie tylko naukowo. Jest też przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego, które stara się upowszechnić i spopularyzować wiedzę o pisarzu oraz znajomość jego tekstów. Adresatami są głównie szkoły, ale również pasjonaci dramaturga, w tym naukowcy. Profesor wraz z Martą Gibińską i Martą Kaperą wydał Szekspir. Leksykon, w którym można znaleźć najsłynniejsze szekspirowskie cytaty funkcjonujące w polszczyźnie oraz streszczenia i objaśnienia wszystkich dramatów, a także opisy występujących w nich postaci i miejsc.
Akt II. Czy Szekspir faktycznie istniał?
Literaturoznawcy najczęściej zadają sobie pytanie, czy Szekspir naprawdę istniał. Jest wiele teorii dotyczących jego życia czy twórczości. Zwolennicy jednej z nich twierdzą, że dramaturg nie pisał swoich prac samodzielnie, w niektórych, jak „Henryk VI” pomagał mu Marlowe. Obecnie jest to już udowodnione – „Henryk VI”, jedna z wcześniejszych sztuk Szekspira, był napisany przez co najmniej trzech autorów (nazwisko trzeciego nie jest znane). W takich odkryciach pomocna jest statystyczna analiza komputerowa, z której korzystali redaktorzy wydania dzieł zbiorowych Szekspira, „The New Oxford Shakespeare. The Complete Works. Modern Critical Edition”, Gary Taylor, John Jowett, Terri Bourus i Gabriel Egan z 2016 r. Należy przy tym dodać, że odkrywamy “rękę” Szekspira w innych tekstach, których autorstwo było przypisywane dotychczas innemu twórcy, np. „The Tragedy of M. Arden of Fevershame”. Ale trzeba jasno podkreślić, że teorie negujące autorstwo Szekspira i przypisujące je komuś innemu (np. Francisowi Baconowi) należy włożyć między bajki i świat nauki nie mógł i nie może traktować ich poważnie.
Akt III. Szekspir reformatorem teatru?
Okres panowania Elżbiety I był dla dramaturgii bardzo sprzyjający. Do teatru mogli uczęszczać ludzie wszystkich stanów. Co ciekawe, sztuki nigdy nie były publikowane, bowiem istniała obawa, że publiczność nie przyjdzie, bo będzie już znała przebieg zdarzeń. Sztuki Szekspira można było zobaczyć, ale również usłyszeć tylko w teatrze. Dziś w wielu tekstach popularnonaukowych, bądź naukowych można przeczytać, że twórca jest uznawany za reformatora teatru i buntownika przeciw klasycznym zasadom dramatycznym, a jego twórczość zapoczątkowała teatr europejski. Jednak prof. Jacek Fabiszak nie do końca zgadza się z tym stwierdzeniem.
- Szekspir nie był związany z grupą dramaturgów elżbietańskich „University Wits”, którzy w latach 80. XVI wieku, dokonali właściwego przełomu dramatycznego i teatralnego. Jej nieformalnym liderem był Krzysztof Marlowe. Większość z nich to byli absolwenci uniwersytetu. Szekspir, choć nie ukończył żadnej szkoły, świetnie adaptował istniejące rzeczy oraz wynosił czasami kiepskiej wartości teksty na wysoki poziom – podkreśla.
Akt IV. Gra z Szekspirem, gra w Szekspira
Zważywszy na miejsce Williama Szekspira w historii literatury, nikogo nie powinno dziwić, że jego dramaty inspirują twórców nie tylko w Europie i Ameryce, ale nawet w Azji. Na początku były to wszelkiego rodzaju teatry, które wystawiały mniej lub bardziej profesjonalne adaptacje sztuk dramaturga. Z czasem pojawiło się kino. Jednak zastanówmy się, skąd tak naprawdę pojawiła się w kulturze tzw. „Szekspiromania”.
- Są dwa ważne elementy związane z recepcją Szekspira. Pierwszy z nich określa się w kulturze anglosaskiej mianem podchodzenia na kolanach do Szekspira, jako do wielkiego nadmistrza („Bardolatory”). Był to trend szczególnie popularny w Wielkiej Brytanii, ale również w Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech. Drugim powodem popularności Szekspira było kino nieme, które potrzebowało znanych szerokiej publiczności fabuł, ponieważ dialogi były dość mocno okrojone. Ponadto młode kino sięgając po jego dzieła starało się podnieść swój status do poziomu sztuki.
Szekspiromania zdaniem prof. Jacka Fabiszaka popularna jest bardziej na Zachodzie, niż w Polsce.
- U nas nie zrealizowano żadnego filmu, którego fabuła i tytuł byłyby mniej lub bardziej wierną transpozycją tekstu Szekspira na ekran. Mamy natomiast bogatą tradycję teatru telewizji. Spowodowane jest to innym spojrzeniem na Szekspira. Nie mamy takiego podejścia do niego, jaki mają np. Niemcy, Anglosasi, Francuzi czy Rosjanie. Mamy też inny sposób kręcenia filmów. Polscy reżyserzy tworząc adaptacje, wolą sięgać po teksty polskie. My, od lat 50. mamy teatry telewizji, gdzie możemy wystawiać jego sztuki.
Oczywiście, Szekspir jest obecny na scenach polskich, regularnie i po polsku już przeszło 200 lat. Przykładowo, ostatnio w Poznaniu mamy wysyp „Hamletów”. Jeden z nich wystawiony w Teatrze Nowym, drugi natomiast w Teatrze Polskim.
W popularyzowaniu postaci Williama Szekspira z pewnością pomaga coroczny międzynarodowy Festiwal Szekspirowski. Podczas tegorocznej edycji, która odbyła się w Gdańsku i w Gdyni zaprezentowały się teatry m.in. z Polski, Włoch, Chorwacji, Wielkiej Brytanii, czy Rosji. Oprócz przedstawień organizowane są spotkania z ich twórcami, reżyserami, aktorami, czy dramaturgami.
Jeśli jednak nie możemy dojechać do Gdańska, bądź Gdyni na Festiwal, zawsze możemy skorzystać z lektury. Z okazji przypadającego w 2016 roku 400-lecia śmierci Szekspira brytyjski wydawca Hogarth Press zaprosił do współpracy bestsellerowych pisarzy. Powierzył im opowiedzenie na nowo najbardziej znanych dzieł wielkiego dramaturga. Owocem ich pracy i talentów literackich jest kolekcja współczesnych powieści, które zostaną wydane w kilkunastu językach na całym świecie. W Polsce książki ukazały się pod szyldem „Projekt Szekspir”.
- W tej serii wydano wiele ciekawych książek, np. Jo Nesbo, który osadził Makbeta w latach 70, można też znaleźć bardzo ciekawą interpretację Zimowej opowieści pióra Jeannette Winterson (pt. „Przepaść czasu”) czy Burzy (Margaret Atwood i jej „Czarci pomiot”). To z pewnością wpływa na to, że Szekspir stanie się jeszcze bardziej znany i może sprawi, że ktoś po przeczytaniu powieści kryminalnej à la Jo Nesbo sięgnie po Szekspira – podkreśla profesor.
Akt V. Być albo nie być. Historia prawdziwa
Gdyby przeprowadzić ankietę wśród mieszkańców Poznania, w której zadalibyśmy pytanie, który cytat według Pana/Pani jest najbardziej znany ze wszystkich sztuk Williama Szekspira, z pewnością wygrałby cytat z Hamleta, który brzmi Być albo nie być – oto jest pytanie. Tymi słowami zaczyna się najsłynniejszy w historii literatury monolog, który wypowiada tytułowy Hamlet. Fraza ta stała się trwałym elementem kultury pojawiając się w wielu utworach, np. w filmie Być albo nie być nakręconym w 1942 r. w USA. Weszła również w skład kanonu kultury masowej pojawiając się w piosenkach, tekstach satyrycznych, publicystycznych a także w potocznych rozmowach. Zdaniem prof. Fabiszaka monolog ten przyciągnął uwagę czytelników swoją prostotą:
- Ten cytat nie jest skomplikowany. Tutaj trudno mówić o jakiejkolwiek metaforze, bo można go potraktować bardzo dosłownie. Profesor Zbierski miał bardzo ciekawą teorię na temat tego cytatu, której nie był w stanie udowodnić. Wydawało mu się, że być może Szekspir, który dla profesora był przede wszystkim poetą, najpierw napisał poemat, który zaczynał się od Być albo nie być, a wokół niego obudował resztę dramatu. W tekstach kultury masowej i w potocznej świadomości Hamlet podczas tego monologu często stoi na scenie sam i trzyma czaszkę, nie jest to jednak zgodne z tekstem. Wynika to z kontaminacji dwóch słynnych scen z tej sztuki: sceny I z aktu III, gdzie główny bohater wygłasza ów monolog i nie jest sam na scenie: towarzyszy mu Ofelia, a za zasłoną ukryci są Król i Poloniusz, ze sceną I z aktu V, kiedy bohater wspomina Yoricka, trzymając w dłoni czaszkę; jednak też nie jest sam: towarzyszą mu Horacjo i dwaj grabarze.
Czytaj także: Roślina uważana za wymarłą od 60 lat, znów jest w Polsce
Akt. VI Szekspir – jasnowidz naszych czasów
Polityka jest wielkim dramatem, ale o niewielką stawkę. Tak przynajmniej opisał ją Szekspir. Według wielu publicystów istotą polityki w ujęciu Szekspira nie jest bowiem doniosłość, lecz jej rozmach, patos, dramat. Szekspirowscy bohaterowie to w znacznej części władcy i członkowie rodzin panujących, albo przynajmniej osoby znajdujące się blisko elit społeczno-politycznych. Niektórzy miłośnicy Szekspira uważają go za jasnowidza naszych czasów i twierdzą, że jego sztuki idealnie pasują do dzisiejszej polityki.
- Teksty Szekspira są na tyle plastyczne, że można je tak dostosować, aby z powodzeniem mówić o współczesnych problemach świata, który nas otacza. Oczywiście są sztuki mniej lub bardziej polityczne. Nie sposób nie wspomnieć tu o sztuce pt. Juliusz Cezar, Król Lear czy Makbet. Mamy, przynajmniej w tragediach, cały zestaw sztuk, które mogą pasować do dzisiejszych czasów i pozwalają nam komentować dzisiejszą sytuację polityczną.
Ale czy my tak naprawdę rozumiemy dzisiaj Szekspira?
- Rozumiemy już wiele. Pamiętajmy, że tradycja redakcji tekstów Szekspira ma już 400 lat. Redaktorzy przez te wszystkie lata bardzo sumiennie teksty redagowali i rozwinęli odpowiednie praktyki. W związku z tym, gdy kupujemy jednotomowe naukowe wydanie poszczególnych dramatów Szekspira, to na jednej stronie znajdziemy ¼ tekstu Szekspira, a ¾ przypisów objaśniających - od drobiazgów, jak interpunkcja po interpretację metafor czy figur stylistycznych. Na tym polega również uroda literaturoznawstwa. My interpretujemy teksty, czytamy je, staramy się odczytać za każdym razem na nowo, nawiązując do tego co było. Możemy być za to wdzięczni Szekspirowi, ponieważ cały czas nam stwarza szerokie możliwości interpretacji jego tekstów i daje nam zarobić na chleb – podsumowuje prof. Jacek Fabiszak.