Wersja kontrastowa

Paulina Dawid. Walka zamiast papierosów i wolnej miłości

Paulina Dawid, fot. Adrian Wykrota
Paulina Dawid, fot. Adrian Wykrota

Paulinę Dawid, doktorantkę w Szkole Nauk Społecznych UAM, fascynuje historia kobiet, a szczególnie pierwszych naukowczyń przecierających szlaki kolejnym pokoleniom badaczek. Życie jednej z nich, sufrażystki Romany Pachuckiej, jest kanwą doktoratu absolwentki WSE. 

 

Początkowo doktorantka zamierzała skupić się na badaniach osobistych dokumentów kobiet z przełomu XIX i XX wieku oraz dwudziestolecia międzywojennego. Wszystko zmieniło się, gdy natrafiła w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich na pamiętniki nieprzeciętnej osoby, Romany Pachuckiej, która przyczyniła się do wywalczenia praw wyborczych dla kobiet w 1918 roku.

 

- Działała na tylu polach i zostawiła po sobie tak wiele materiałów, że postanowiłam poświęcić jej moje badania - mówi badaczka.  

 

Zanim do tego doszło Paulina Dawid, jeszcze jako studentka dołączyła do Koła Naukowego Edukacji Równościowej “Emancypacja” działającego pod opieką profesorek: Iwony Chmury-Rutkowska i Edyty Głowackiej-Sobiech. Badawcze szlify zdobyła w projekcie “Gdy nauka jest kobietą” o pierwszych uczonych Uniwersytetu Poznańskiego, tworząc biogram Bożeny Stelmachowskiej. 

 

- Z moich poszukiwań badawczych wynika, że większość kobiet, które poszły śladami nauki, nie zakładało rodzin. Warto o tym wiedzieć, dlatego, że często brakuje krewnych, którzy mogliby kultywować pamięć o nich - mówi Paulina Dawid

 

Jedną z wartych zapamiętania Polek jest właśnie Romana Pachucka, odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Była zarówno feministką, jak i zasłużoną nauczycielką, która tworzyła i reformowała szkoły żeńskie. Społecznie uaktywniła się podczas nauki na pensjach w Warszawie. Sprzeciw wywoływał w niej fakt gorszego traktowania uczennic z biedniejszych rodzin. Ten bunt znalazł wyraz na studiach polonistycznych we Lwowie. Na tamtejszym uniwersytecie założyła Koło Akademiczek. Domagała się, by kobiety mogły studiować na wydziałach medycznym oraz technicznym, na które nie miały wstępu. Był rok 1906, rektor jako osoba piastująca urząd popierał kształcenie kobiet, ale prywatnie już nie, ponieważ … dziewczęta rozpraszały studentów na wykładach!

 

Pachucka nie poddała się. Razem ze studentkami zwyciężyła, co wymagało determinacji i odwagi. W pierwszym tomie pamiętników opisuje, jak na jeden z wieców przyszli studenci z pałkami w dłoniach. Wyśmiewali przemowy dziewcząt, a wychodzące z sali studentki obrzucali zgniłymi jajkami i pomidorami. - W najbardziej dla mnie przejmującym fragmencie Romana pisze, że studentki były gotowe na to, że zostaną pobite. Nie doszło do tego, ale mam wrażenie, że każda taka sytuacja motywowała je do działania. 

 

Romana działała na wysokim szczeblu w Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich obok Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit i Józefy Bojanowskiej. Do pracy motywowała ją sytuacja rodzinna. Kiedy jej rodzice rozwiedli się, ojciec, urzędnik na Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej przestał łożyć na utrzymanie Romany i jej brata. Matka wychowała ich sama zarabiając na życie jako krawcowa. Po jednym ze spotkań warszawskich sufrażystek matka spojrzała w oczy córce w taki sposób, że ta poczuła się równa bratu, którego rodzicielka faworyzowała. To było bardzo ważne dla studentki surowo ocenianej przez krewnych. - Obserwowali, czy nie ścięła włosów, nie pali papierosów i nie uprawia wolnej miłości, bo zakładali, że działalność w ruchu kobiecym i częste wyjazdy poza Warszawę, źle na nią wpłyną. 

 

Pachucka dużo podróżowała, studiowała na Sorbonie, zrobiła też doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracowała w wielu gimnazjach, m.in w Przemyślu i Suwałkach. Jako dyrektorka Gimnazjum Żeńskiego im. Emilii Sczanieckiej w Łodzi zbudowała szkolny program kształcenia niemal od podstaw, poprawiła też znacząco jakość życia uczennic. Wprowadzała innowacje pedagogiczne, zatrudniła lekarza i higienistkę, urządziła miejsce do kąpieli dla dziewcząt. Z jej inicjatywy powstało osiedle szkolne w Sokolnikach, gdzie dziewczęta z robotniczych rodzin wyjeżdżały na “zieloną szkołę”, podczas której odbywały się zajęcia zgodnie z planem lekcji. 

 

To tylko niektóre z jej zasług. - Chodząc z pamiętnikiem Romany Pachuckiej po Łodzi poznaję ludzi, natrafiam na ukryte w zaułkach tabliczki. To, co widzę przekonuje mnie, że społeczność lokalna o niej pamięta. Ale brakuje kogoś, kto zadbałby o przetrwanie tej pamięci, niestety większość zaangażowanych absolwentek szkół, które prowadziła już nie żyje. Nie miała dzieci, jej grób niszczeje, dom zburzono, to, co po niej zostało rozdano lub przywłaszczono. Smutna historia, zważywszy na to, że wychowała pokolenia uczennic w różnych polskich miastach. Chciałabym nie tylko skupić się badawczo na jej osobie, ale również przypomnieć ludziom o jej spuściźnie i zasługach.

 

Sama doktorantka również jest społecznicą jak bohaterka jej doktoratu. W czasie pandemii założyła na Facebooku poznańską grupę Widzialna Ręka, która m.in. zorganizowała zbiórki na rzecz szpitala na Szwajcarskiej i dla domów pomocy społecznej. Obecnie aktywiści i aktywistki wspierają uchodźczynie z Ukrainy, pomagają seniorom i zwierzętom.

 

- Jako aktywistka mam kontakt z ludźmi, co jest dla mnie bardzo istotne. Poznaję potrzeby społeczności lokalnej, dowiaduję się, jak na nie odpowiadać. Grupa jest przestrzenią integracji mieszkańców, co uważam za niesamowite. Mamy poczucie sprawczości, wiemy, że możemy coś zmienić - wyjaśnia Paulina Dawid.

 

Zobacz też: Lech Wałęsa nie jest bohaterem w podręcznikach

 

 

Nauka Wydział Studiów Edukacyjnych

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.