Wersja kontrastowa

Dr hab. Dominika Narożna. Muzyka jest we mnie

Dr hab. Dominika Narożna Fot. Michał Piotrowski
Dr hab. Dominika Narożna Fot. Michał Piotrowski

Każdy z nas przyjmuje w życiu określone role i maski. Zdaję sobie sprawę z tego, że wykładając na uniwersytecie muszę być konsekwentna i stanowcza - mówi dr hab. Dominika Narożna w rozmowie z Jagodą Haloszką

 

Studenci opisują panią: „Stanowcza, konkretna, szybki mówca. Prywatnie – dusza artystyczna”. Która z tych cech jest pani najbliższa?

Dobre pytanie. Każdy z nas przyjmuje w życiu określone role i maski. Zdaję sobie sprawę z tego, że wykładając na uniwersytecie muszę być konsekwentna i stanowcza. Jedno jest pewne – nie mogę sobie pozwolić, aby studenci weszli mi na głowę. Wewnątrz jestem bardzo wrażliwą osobą. Jednak w świecie współczesnym nie zawsze się to docenia. Mówi się o mnie, że ponoć cechuje mnie wrażliwość artystyczna. Żałuję, że czasami muszę ją tłamsić w imię realizacji określonych celów. Co do „szybkiego mówcy” nie mam wątpliwości. Tak, jestem szybkim mówcą.

 

Parafrazując znane przysłowie. Co było pierwsze? Miłość do nauki czy do muzyki?

Dwa w jednym. Mama była artystką – ukończyła Studium Sztuki Estradowej. Kiedy mnie urodziła, to stanęła przed wyborem – albo dziecko, albo dalsza kariera muzyczna. Wybrała mnie. Przez to trafiła do szkoły podstawowej, gdzie uczyła dzieci muzyki. Z kolei ja od małego bardzo dobrze uczyłam się. Zarazem od dziecka śpiewałam. Szczerze do tej pory nie potrafię żyć bez nauki oraz muzyki. Muzyka jest we mnie i jest formą wyrażania moich myśli. Nauka rozwija mnie intelektualnie, uczy pokory i szacunku do wiedzy.

 

Na naszym uniwersytecie po dwóch stronach barykady – jako rzecznik i jako naukowiec. Które z tych uwarunkowań okazały się dla pani największym wyzwaniem zawodowym?

Najtrudniejszym było dla mnie rzecznikowanie.

 

Dlaczego?

Dlatego, że po drugiej stronie byli dociekliwi dziennikarze, którzy zadawali trudne pytania, dotyczące uniwersytetu. Musiałam reprezentować stanowisko władz uczelni, a nie własne. A bardzo lubię wyrażać moje opinie. Dla mnie było to nie lada wyzwanie. 

 

Była też pani rzecznikiem w takim gorącym okresie, jeśli chodzi o uniwersytet.

Tak, to prawda. Jednak dzięki temu bardzo dużo nauczyłam się. Poznałam nie tylko teoretyczne, lecz także praktyczne sposoby kształtowania relacji z mediami. Pozwoliło mi to na rozszerzenie horyzontów myślowych o nowe obszary badawcze. Efektem tego było napisanie dwóch monografii dotyczących polityki informacyjnej czy rzecznikowania. 

 

Wróćmy na chwilę do tej duszy artystycznej. Na stoliku leży płyta pt. „Mirra Rosz – Preludium”, na której wykonuje pani trzy utwory. Czy może przybliżyć pani co nieco o tej płycie?

To jest właściwie singiel, który powstał na potrzeby realizacji określonych działań na terenie Gminy i Miasta Opalenica, skąd pochodzę. Nie ukrywam też, że wraz z Piotrem Wizą przygotowujemy materiał na większą płytę, którą wydamy pod koniec wakacji tego roku. Inspiracją do napisania tekstów i muzyki była właśnie moja mama…

 

Która jest na okładce singla.

Tak. Ona dla mnie poświęciła swoją karierę muzyczną. Chcę dokończyć to, co ona rozpoczęła (i mam wrażenie, że nie dokończyła) i dlatego ten singiel jest dedykowany jej osobie.

 

Społeczność akademicka mogła już poznać pierwszy utwór z tejże płyty.

Tak, na Dzień Matki w rozgłośniach radiowych i w uniwersyteckich mediach społecznościowych zaprezentowano utwór „Albumy”. Ta piosenka będzie zarówno na singlu, jak i na głównej płycie. Wspominam w nim lata mojego dzieciństwa i dziękuję mojej rodzicielce za wszystko, co dla mnie uczyniła. Muzykę do tego utworu skomponował Piotr Wiza, a słowa napisał Piotr Lissewski.

 

W wywiadach często pani wspomina, że dużo pani dała/oddała uniwersytetowi, a ten często się pani odwdzięcza i o pani nie zapomina. Czy potwierdzeniem tego twierdzenia jest pani nominacja do Krajowej Komisji Konkursowej  „Studenckiego Nobla 2022” w kategorii „Dziennikarstwo i literatura”?

Potwierdzam, że często wyrażam takie zdanie. Choć ten przykład nie do końca wpisuje się w ten tok narracyjny. Nominację otrzymałam bowiem od Niezależnego Stowarzyszenia Studentów. Bardzo się cieszę, że to właśnie studenci wyróżnili mnie. Dzięki temu miałam wpływ na wybór laureata. A została nim moja faworytka – Karolina Król z Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM.

 

Jest pani człowiekiem wielu pasji. Czym pani jeszcze społeczność akademicką zaskoczy?

Czuję, że powiedziałam kiedyś A, a nie powiedziałam Z w zakresie produkcji audiowizualnej. Oprócz UAM ukończyłam także Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną im. L. Schillera w Łodzi. Obecnie jestem opiekunem nowo powstałego kierunku studiów produkcja audiowizualna na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa naszej uczelni. Jestem przekonana, że tam jest szerokie pole do podjęcia innowacyjnych działań.

Czytaj też:  Dr Dominika Narożna młodym pozytywistą

Ludzie UAM Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.