- W przypadku Pięciu Stron Świata określenie „projekt muzyczny” wydaje się wyjątkowo trafne. Naukowcy, doktoranci i studenci to środowiska mobilne, dynamiczne. Trudno przewidzieć, jak duży skład uda się zebrać do kolejnego występu, który w ogromnej mierze determinuje repertuar – mówi prof. Maciej Karpiński.
Początki zespołu sięgają maja roku 2017, kiedy to rozpoczynająca wówczas dziekańską kadencję prof. Aldona Sopata zwróciła uwagę, że ustanowiony przez ONZ Światowy Dzień Różnorodności Kulturowej dla Dialogu i Rozwoju jest świętem szczególnie ważnym i bliskim Wydziałowi Neofilologii. Tak powstała inicjatywa zorganizowania wydziałowych obchodów.
- Jej motorami stali się prof. Krzysztof Stroński, prodziekan ds. organizacyjnych, oraz dr Dominika Gortych, pełnomocniczka dziekana ds. promocji. W programie pojawił się koncert, w którego organizację zaangażowałem się ze względu na zainteresowania muzyczne oraz wcześniejsze kontakty z naszymi uzdolnionymi muzycznie pracownikami, doktorantami i studentami – wspomina prof. Karpiński.
Ów pierwszy niepowtarzalny koncert, wieńczący obchody Dni Różnorodności Kulturowej, odbył się w CK Zamek. W jego finale muzycy z wielu występujących wówczas składów połączyli siły, by wykonać razem kilka utworów, co stało się okazją do poznania się i nawiązania współpracy. Na początku zespół nazywał się Supergrupą, ponieważ wielu uczestników projektu śpiewa lub gra w innych składach o niezwykle zróżnicowanej stylistyce, od metalu aż po muzykę klasyczną, w tym chóralną. Z czasem jednak muzycy zorientowali się, że nie wszyscy dostrzegają, że to nazwa z przymrużeniem oka.
- Po długich dyskusjach z przynajmniej tuzina pomysłów wybraliśmy stosunkowo oczywistą dla naszego składu nazwę – „Pięć Stron Świata". Dlaczego pięć? Może tą piątą stroną jest łącząca nas muzyka – podkreśla prof. Maciej Karpiński.
Obecnie skład liczy prawie dwadzieścia osób, głównie pracowników, doktorantów i studentów Wydziału Neofilologii. Warto podkreślić, że chociaż zespół jako całość jest amatorski, to wielu jego członków ma formalne wykształcenie muzyczne. Są też w zespole artyści spoza wydziału czy nawet spoza uczelni. Niezwykle ważną rolę pełni dr Łukasz Smoluch, etnomuzykolog z Instytutu Muzykologii UAM, fascynujący się afrykańskimi bębnami. - Zaczęło się chyba od tego, że kiedy z Genem Tsukasaki byliśmy jeszcze sąsiadami, od czasu do czasu siadaliśmy z gitarami na korytarzu w akademiku i jamowaliśmy. Jedna muzyczna przyjaźń zaowocowała kolejną – wspomina.
Nie sposób tu nie wspomnieć o reżyserce koncertów Evie Rufo, gitarzyście Genie Tsukasaki z Japonii, wokaliście i tancerzu, grającym na harmonium i tabli Mandarze Purandare z Indii, Eryku Nowackim na sitarze i saz, oraz Ewie Jarmołowicz-Nowikow, grającej na skrzypcach. Niedawno do zespołu dołączyła klarnecistka, dr Paula Trzaskawka, Niezwykle silna jest sekcja wokalna, w której śpiewają Anna Stanik, koreanistka, Karol Jaroszewicz, absolwent hispanistyki, dr hab. Sven Sellmer - indolog i sanskrytolog, dr Monika Browarczyk - literaturoznawczyni, indolożka, Adrianna Dekielińska, Dobrawa Musiał, Alicja Szczepańska, Zuzanna Szokalska, a także zaprzyjaźniona doskonała wokalistka spoza wydziału, Anna Czerwińska, Integralną częścią koncertów jest taniec. Tutaj prym wiedzie dr Jamila Oueslati, nauczająca języka perskiego. Niekiedy do występu udaje się jej zachęcić również swoje studentki.
Trudno przecenić wkład Brygidy Sawickiej-Stępińskiej, doktorantki z Instytutu Filologii Romańskiej, wokalistki, skrzypaczki, wieloletniej członkini Chóru Kameralnego UAM. - Razem z Maciejem Karpińskim, Łukaszem Smoluchem i Evą Rufo wybieram i opracowuję repertuar. W tej małej grupie odpowiadamy za koordynację działań, do których każdy z członków grupy dokłada coś od siebie – mówi Brygida Sawicka-Stępińska.
Czytaj także: Taki festiwal zdarza się raz na sto lat!
Klucz doboru repertuaru leży głęboko w sercach członków grupy. Do tej pory sięgali po muzykę indyjską, tuareską, palestyńską, hiszpańską, japońską, boliwijską, rosyjską, sefardyjską, bałkańską, gypsy jazz, ale również polską muzykę ludową. Jak zauważa prof. Maciej Karpiński, repertuar to powód do dumy, ale i największy problem. - Mamy setki pomysłów, każdy ma swoje ulubione utwory i wizje ich wykonania. Jednak często zderzamy się z twardym murem ograniczeń czasowych i technicznych. Podejmowanie decyzji jest niezwykle trudne. Łączy nas zamiłowanie do muzyki korzeni, etnicznej, rdzennej, niekoniecznie tej powszechnie znanej. Szukamy oryginalnych wykonań i z nich czerpiemy inspirację. Dorzucamy do nich niekiedy szczyptę elektroniki lub nietypowe dla danego kręgu kulturowego instrumenty – mówi.
Zgromadzenie wszystkich muzyków na regularne próby to prawdziwe wyzwanie. Członkowie zespołu muszą je zaczynać kilka miesięcy przed planowanym koncertem. Często zespół dzieli się na mniejsze grupy, gdyż trudno znaleźć odpowiednią salę dla całego składu. Jednak pracownicy i studenci wydziału wspierają zespół i wiele razy dzielnie znosili wytwarzany przez nich „hałas”. Muzycy mogli się o tym przekonać podczas koncertu na placu Adama Mickiewicza w ramach „Festiwalu 100 lat Razem!”.
- Koncert był dla nas nie lada wyzwaniem, począwszy od synchronizacji przygotowań po kwestie techniczne. Po koncercie słyszałam dużo dobrych słów od znajomych i nie tylko, co oznacza, że ta formuła się sprawdziła. Podczas występu nie mogliśmy zaprezentować całego przygotowanego repertuaru ze względu na ograniczenia czasowe. Myślę, że w każdym z nas pozostał niedosyt, który będziemy się starali zaspokoić kolejnym koncertem – mówi Brygida Sawicka-Stępińska.
A jaka jest przyszłość zespołu? - Nie wykluczamy prób utrwalenia naszej muzyki, chociaż zdajemy sobie sprawę, że byłoby to dla amatorskiego zespołu niełatwe. W całej tej niepewności entuzjazm, twórcza energia i przyjacielska atmosfera w grupie zawsze pozwalają mieć nadzieję, że uda się nam jeszcze nie raz spotkać i zagrać – podsumowuje prof. Maciej Karpiński.