Wersja graficzna

Denis Buryi. Ta wojna zjednoczyła naród

Denis Buryi, fot. archiwum prywatne
Denis Buryi, fot. archiwum prywatne

- Bycie Ukraińcem to dla mnie codzienny wybór. Kiedyś trudniejszy, dzisiaj łatwiejszy - mówi Denis Buryi, student na Wydziale Biologii UAM. Pochodzi z miasteczka Stavnik koło Drohobycza. Od 6 lat mieszka w Polsce.

 

Ukraina to dla mnie w pierwszej kolejności ludzie. Moi przyjaciele, rodzina. Pracowici i niezależni. Moja mama mieszka w Izraelu, ale tata jest teraz koło Kijowa. Bardzo się o niego martwię. Proszę go rano i wieczorem, żeby pisał czy wszystko u niego w porządku. Jest na południowy wschód od Kijowa, gdzie jest bezpieczniej, ale wczoraj mówił, że słychać było wybuchy ok. 20 kilometrów od miejsca, w którym się znajdował. Jak rozmawialiśmy wyłączył wyświetlacz, żeby nie było widać światła. Z dalszej rodziny wszyscy są bezpieczni, w zachodniej Ukrainie albo już zdążyli wyjechać z kraju. Jeden z moich najlepszych kolegów jest w Łucku, biega do schronu kilka razy dziennie. Drugi kolega pędzi samochodem na zachód, jedzie z żoną. Póki co wszyscy są bezpieczni, ale wiadomo jak wszystko szybko się zmienia. 

 

Bycie Ukraińcem to dla mnie codzienne życie i codzienny wybór. Kiedyś trudniejszy, dzisiaj łatwiejszy. Dlaczego? Bo gdy byłem małym dzieckiem i mama zaczęła nosić wyszywankę do cerkwi i szkoły (była nauczycielką) ludzie uważali, że się ośmiesza. Trudno jest torować drogę, teraz jest całkiem inaczej. Czuję, że jeszcze nie wykonałem tej pracy, co ona, jeszcze nie poświęciłem tyle, ile muszę poświęcić, by zasłużyć na to, by być prawdziwym Ukraińcem. 

 

Dużo mówię o mamie, dlatego, że dla dziecka rodzice są wzorem. Ona pierwsza zrobiła haiłki wiosenne koło cerkwi - zabawy dla dzieci i młodzieży po Wielkanocy. Ukraina to też tradycje i kultura. Bardzo dużą jej częścią są pieśni i wspólne śpiewanie. Tata opowiadał, że każdego roku na Boże Narodzenie rodzina się zbierała się i śpiewali piosenki, za które w czasach ZSRR można było trafić do więzienia. Razem z kolegami śpiewaliśmy ich współczesne wersje przy ognisku.

 

Sądzę, że coś takiego jak wojna musiało się zdarzyć, bo Rosja od dawna próbuje nas zawojować i zniszczyć. Kiedyś Ukraina była w rosyjskim imperium, gdzie niszczono język i kulturę ukraińską. Przez lata słyszałem od wielu mądrych ludzi, że brakuje nam wspólnej idei mówiącej, czym jest Ukraina. Ta wojna zjednoczyła naród, jak nic wcześniej. Mam nadzieję, że przyszłość Ukrainy będzie inna niż te 30 lat niepodległości. Putin chce odnowić imperium, ale to mu się nie uda. Ukraina będzie stała i to go zniszczy. Przykro mi bardzo, że tak wysoką cenę musimy za to zapłacić. 

 

Zobacz też: Prof. Ryszard Kupidura. Ukraina to nie imperium

Wydarzenia Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.