Wersja graficzna

Prof. Maciej Błaszak. Praca dająca satysfakcję to wyzwanie

Prof. Maciej Błaszak Fot. Władysław Gardasz
Prof. Maciej Błaszak Fot. Władysław Gardasz

 

Rozmowa z profesorem Maciejem Błaszakiem z Wydziału Filozoficznego 

 

Jakie cechy sprawiają to, że praca daje satysfakcję? 

Trzeba najpierw powiedzieć, skąd pochodzą odpowiedzi na to pytanie, a mianowicie z trzech ważnych obszarów badawczych. Pierwszy to badania nad naturą samej pracy, drugi to badanie mózgu w procesie ewolucji, gdzie staramy się odpowiedzieć na pytanie, do czego służy mózg. Tymczasem trzeci obszar to badanie rozwoju osobniczego człowieka, czyli ontogeneza. 

 

Zacznijmy więc od natury pracy… 

Dzisiejsza praca ma dwie kluczowe cechy, które pokazują, co jest ważne w naszym życiu biologicznym. Pierwsza to zatarcie granicy między pracą jako miejscem a pracą jako czynnością. W umowie mamy wpisany ośmiogodzinny dzień pracy, ale wiadomo, że to fikcja. Jeżeli mój szef zadzwoni o 22:00, to jest wskazane, abym telefon odebrał, czyli, praktycznie rzecz biorąc, pracujemy 24/7. Tymczasem bardzo ważnym stanem dla naszego mózgu jest czas wolny. Okazuje się, że czas wolny to nie jest czas odpoczynku. Mózg wówczas, za pomocą dedykowanej sieci w korze mózgowej, realizuje krytyczne procesy poznawcze. Po pierwsze, kreatywność i stawianie pytań. Widząc ludzi zabieganych, zapracowanych, możemy powiedzieć, że są produktywni, realizują cele, ale na pewno nie są kreatywni, nie stawiają nowych pytań. W życiu naukowca bardzo ważnym elementem jest czas dla siebie, wtedy, stawiając pytania, otwiera drzwi do kolejnych obszarów badawczych. Druga rzecz, która się dzieje w czasie wolnym, to proces kategoryzacji, czyli porządkowania materiału w umyśle. Kiedy nie mamy czasu wolnego, mamy w głowie bałagan. W takim stanie reagujemy agresją na np. pomysły szefa. Problemem nie jest ten pomysł,  może bowiem być dobry, tylko stan umysłu pracownika. Można powiedzieć, że jego umysł przypomina szufladę, do której wrzucamy skarpety, koszulki, spodnie, ale nic nie jest posegregowane. Segregacja następuje właśnie dzięki aktywności mózgu w czasie wolnym. Trzecia rzecz, jaka zachodzi w czasie wolnym, to mentalizacja, czyli domyślanie się, co ktoś miał na myśli, artykułując dany pomysł. Zdolności mentalizacyjne wyróżniają nasz gatunek, które można wyjaśnić w ten sposób, że gdy patrzę na pana podczas rozmowy, to nie widzę ciała tylko od razu mózg. Wiemy, że problemy z dostrzeganiem umysłu, czyli zjawisko ślepoty umysłu, to jest cecha diagnostyczna spektrum autyzmu i uważamy to za najpoważniejsze zaburzenie poznawcze, jakie istnieje. Kolejna rzecz, która się dzieje w czasie wolnym, to budowa podmiotowości w oparciu o wartości grupy, do której należę. Bardzo ważnym elementem są ludzie, którzy wypełniają nam dzień pracy. To jest też istotne z innego punktu widzenia, mianowicie nasz mózg nie potrafi segregować życia na to zawodowe i to prywatne. Niektóre eksperymenty pokazują, że jeżeli w pracy jest bardzo wysoki poziom stresu, to nie zostawiamy go na wycieraczce, tylko przenosimy do naszego życia osobistego, co się czasem kończy nawet tragicznie. I ostatnia rzecz: w czasie wolnym, w tej sieci mamy zlokalizowane coś, co możemy nazwać sumieniem, to jest tzw. zmysł moralny. W czasie wolnym wydajemy sąd aksjologiczny, czyli związany z wartościami. Zawsze mówię do studentów, że czas wolny to taki papierek lakmusowy pokazujący, jak nam się w życiu wiedzie. Gdy kogoś zapytamy, czy lubi wakacje i weekendy, odpowie zapewne, że lubi. A z drugiej strony, jeśli jest wolny weekend, to wszystkie oddziały psychiatryczne są postawione w stan gotowości, gdyż najwięcej prób samobójczych ma miejsce w soboty. Jeżeli ktoś mówi, że czeka na wolną sobotę i niedzielę, to ja już wiem, jak wygląda jego życie prywatne – ten człowiek jest spełniony. 

 

Z tego, co pan mówi, wynika, że czas wolny to właściwie nie jest czas wolny w potocznym rozumieniu… 

Mój wywód na temat czasu wolnego pokazuje jedną rzecz, i adresuję to do szefów: gdy widzicie, że pracownik siedzi na kanapie i nic nie robi, to nie oznacza, że nie pracuje. Przygotowuje się w tym czasie do części zadaniowej. Oczywiście, pewnie chciałby odpocząć, ale to nie znaczy, że w mózgu nic się nie dzieje. Jeżeli czytamy książki, to nie należy ich czytać od okładki do okładki, chyba że jest to wciągający kryminał. Niemniej z książką trzeba się przespać, gdyż przy każdym kolejnym czytaniu jesteśmy w stanie wydobyć całkowicie nowe treści, ponieważ w czasie wolnym, podobnie jak podczas snu, dochodzi do konsolidacji śladów pamięciowych. Włącza się sieć nazwana default mode network, która uruchamia się w trybie preferowanym przez mózg. 

 

Mamy pierwszy element, czyli czas wolny, a co jeśli chodzi o element drugi? 

Ważnym aspektem pracy jest postępująca automatyzacja. To, czego układy SI ciągle nie potrafią, to przeżycia emocjonalne. Weźmy pod uwagę choćby teorię zobowiązania. Umówiłem się z panem i przyszedłem nie dlatego, że to mi się opłaca, tylko dlatego, że się czułem zobowiązany, żeby nie nawalić. Zobowiązanie to jest przeżycie emocjonalne. Emocje pełnią dwie bardzo określone funkcje adaptacyjne. Pierwsza to audyt; one rozstrzygają, czy sytuacja, w której się znalazłem, jest dla mnie korzystna czy nie. Pracują na osi zbliżam się – uciekam. Co to oznacza? Zanim mózg zacznie w ogóle myśleć i „obrabiać” jakikolwiek temat, to musi ustalić, np. w wypadku studenta, że wykładowca nie jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Pierwszą rzeczą, jaką powinien zrobić wykładowca, to emocjonalnie naszego rozmówcę/studenta dopieścić tak, żeby nie uciekł. Przetwarzanie emocjonalne to pierwsza faza przetwarzania informacji przez mózg. Pokazuje, że myślenie dopiero czeka na „klepnięcie tematu”. Kiepskim wykładowcą jest ten z wybitnymi osiągnięciami naukowymi, ale mający osobowość toksyczną. Ktoś może powiedzieć: „patrzmy na punktację, to gwiazda na naszej uczelni”, ale on nie robi dobrej roboty w stosunku do studentów, choć przecież częścią jego obowiązków jest dydaktyka. Drugą funkcją emocji jest odpowiedzialność za podejmowanie decyzji w fazie przedwerbalnej, czyli za to, czy coś kontynuujemy, czy przed czymś uciekamy. Jest taki test nazywa się Iowa Gambling Task, a polega na tym, że badani mają do dyspozycji 4 talie kart: dwie są pechowe, a dwie – szczęśliwe. W trakcie gry można zamienić swoją talię na inną, ale wówczas pada pytanie, dlaczego ta zmiana ma nastąpić i pytany nie potrafi na nie odpowiedzieć. Krótko mówiąc, emocje podpowiadają, że trzeba wykonać ten ruch, ale pytany nie umie go uzasadnić. Wniosek jest taki, że w życiu prywatnym i zawodowym nie ma sensu „dociskać” człowieka, aby do końca wyjaśnił swoje zachowanie. Komunikacja werbalna wykorzystuje maksymalnie 5% zasobów mózgu. Tyle wynosi umysł świadomy, 95% to umysł nieświadomy. Mamy więc dostęp do 5% naszych umysłów, czyli właściwie sami siebie nie znamy. Płynie z tego kolejny wniosek praktyczny – zachęcam wszystkich do dużej dawki tolerancji. 

 

Co wcale nie jest łatwe. 

Bardzo często zachowujemy się głupio, a innym wydaje się, że to działania kontrolowane, ale w 95% to są impulsy, odruchy, nawyki, wpływ całej przeszłości. Emocje są odpowiedzialne za podejmowanie decyzji, zanim się włączy język i świadomość. Przeprowadzono eksperyment, który polegał na tym, że studenci mieli wybrać jakiś plakat. Jedna grupa miała wybrać i pójść do domu, druga miała uzasadnić swój wybór. Druga grupa była szybciej znudzona własnym wyborem niż pierwsza. To oznacza, że uzasadnienie wyboru powoduje koncentrację na najmniej istotnych jego cechach. Może to być szokujące, bo żyjemy w modelu akademickim, w którym wszystko powinno być wypowiedziane, wyjaśnione, a jeżeli tak nie jest, to się nie liczy. Oczywiście, emocje nie mogą dominować w fazie robienia eksperymentów czy uzasadniania tezy za pomocą wnioskowania logicznego. Ale w pracy z ludźmi strona emocjonalna jest bardzo ważna. Kolejna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to struktura mózgu. Gdy dzisiaj badamy mózg, to nie badamy komórek i neuroprzekaźników tylko globalne sieci w korze mózgowej. Upraszczając, mamy trzy bardzo duże sieci, które pokazują, co w naszym życiu jest ważne. Dwie z nich są związane z myśleniem, ale – aby one się włączyły – to najpierw musi to zrobić sieć odpowiedzialna za bezpieczeństwo społeczne. Tak więc, trzecim bardzo ważnym elementem pracy, która daje satysfakcję, jest bezpieczeństwo społeczne. Sieć, która odpowiada za problem bezpieczeństwa społecznego, nazywa się siecią istotności. Jest podłączona do zmysłu interocepcji. Skanuje on całe nasze ciało pod kątem bezpieczeństwa, mówiąc kolokwialnie. Chodzi o homeostazę wokół nas, zachowanie układu społecznego. Interocepcja wysyła sygnał do dwóch struktur, najpierw do tzw. wyspy, która generuje uczucia. Uczucia to stany świadome, które informują, co się dzieje z ciałem. Jeśli wszystko jest w porządku, to idzie sygnał do ośrodka motywacji – przedniej kory zakrętu obręczy, gdy ona się włącza to oznacza, że moje ciało jest w dobrym stanie. Będzie ono w dobrym stanie, jeżeli struktura społeczna wokół jest strukturą stabilną. Wskazówka dla wszystkich szefów: dajcie pracownikom wysokie poczucie bezpieczeństwa, ponieważ gdy będą się czuli bezpieczni, to bardzo efektywnie będzie się włączało ich myślenie. […] Skoro mówimy o motywacji, to warto też pamiętać o jeszcze jednej rzeczy, mianowicie o statusie pieniędzy. Można powiedzieć, że są one czynnikiem higienicznym. Mają taki status, jak pasta do zębów; gdybym zarabiał bardzo mało, to czułbym się tak, jakbym rano nie mył zębów. Gdy ludzie zarabiają mało, to nienawidzą własnej pracy. Co się dzieje, kiedy dostaną podwyżkę? Przestają oczywiście pracy nienawidzić. Co zrobić, aby przejść od fazy „przestałem nienawidzić”, do fazy polubienia pracy? Okazuje się, że nie jesteśmy w stanie tego spowodować stymulacją finansową. Jakie więc są te kolejne czynniki prowadzące do polubienia pracy? Pierwszy to dobre relacje. Wiemy, że relacje w miejscu pracy są niezwykle ważne. Jak się porównuje 2-letnie dzieci z małpami człekokształtnymi, to wszystkie typy inteligencji są na tym samym poziomie: numeryczna, przyczynowo-skutkowa, przestrzenna. Jedyna różnica na korzyść dzieci to inteligencja społeczna – najważniejszy rodzaj inteligencji. Drugim bardzo ważnym elementem, dzięki któremu pracę możemy pokochać, to wpływ na to, co robimy. Gdy go nie mamy, pojawia się zjawisko wyuczonej bezradności. Podam prosty przykład: umieszczamy ludzi w pomieszczeniu w którym słychać piskliwy dźwięk, na ścianach jest mnóstwo przycisków, na które naciskają, ale one nie działają. Siadają więc bezradni, z czasem przestają na dźwięk reagować. Gdy ich przeniesiemy do innego pomieszczenia, gdzie dostaną kompletnie inne zadanie do rozwiązania, to okazuje się, że dwóch na trzech nie próbuje go rozwiązać, czyli wyuczyło się bezradności. Trzecim elementem motywacyjnym jest wysoki poziom kompetencji. Warto pamiętać o takim prostym układzie współrzędnych: na jednej osi mam wyzwania, a na drugiej umiejętności. Jeżeli wyzwania i umiejętności są na niskim poziomie, to umysł jest w stanie apatii. Sytuacja równie zła jest wtedy, gdy umiejętności przekraczają wyzwania – to stan nudy. Natomiast sytuacja, w której wyzwania przekraczają umiejętności, wywołuje przerażenie. Optymalna sytuacja zachodzi, kiedy sukcesywnie podnosimy wyzwania. Wtedy umysł wchodzi w optymalny stan, który nazywamy stanem przepływu. Wówczas robię coś płynnie i nie muszę tego świadomie kontrolować. Podsumujmy: to, co jest ważne, aby praca była fajna, to po pierwsze czas wolny, po drugie, emocje. Praca dzisiaj, np. w korporacji, pozbawia pracowników czasu wolnego, co skutkuje m.in. wypaleniem zawodowym. Trzecim elementem jest bezpieczeństwo społeczne. I potem element higieniczny, czyli odpowiednie zarobki, ale pracodawca musi zadbać o czynniki pozafinansowe, jak bardzo dobre relacje, wpływ na własną pracę. Wisienką na torcie jest ostatni element czyli wysoki poziom kompetencji. 

 

Nauka Wydział Filozoficzny

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.