Od kilku lat mam przyjemność brać udział w programach i zdobywać środki konkursach organizowanych w ramach Inicjatywy Doskonałości – Uczelni Badawczej (IDUB) – stąd tytułowe tysiące złotych. Chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami na temat tego, jak te konkursy wpłynęły na mój rozwój, oraz udzielić kilku rad tym, którzy planują z nich skorzystać w przyszłości. Nie chciałbym jednak zabrzmieć jak tani coach mówiący Wam, jak żyć (naukowo) – raczej przedstawię tu swoje, lekko stronnicze, spojrzenie.
Złóż wniosek
Choć może to brzmieć banalnie, pierwsza i najważniejsza rada brzmi: żeby dostać pieniądze, trzeba złożyć wniosek. Może wydawać się to oczywiste, ale czasem właśnie to „oczywiste” staje się przyczyną straty. Pamiętam, że jeszcze jako doktorant w ramach mojego pierwszego konkursu IDUB – Bonus za publikacje – brałem udział w projekcie, który spełniał kryteria otrzymania premii za publikację. Było nas pięciu autorów z UAM, ale tylko ja złożyłem wniosek. Co się stało? Pieniądze otrzymałem tylko ja. Reszta zespołu po prostu nie skorzystała z tej możliwości. To pokazuje, jak ważne jest śledzenie terminów i pilnowanie formalności. Nawet jeśli nie przepadasz za biurokracją – warto poświęcić trochę czasu na złożenie wniosku, aby nie przegapić szansy na dofinansowanie.
Jeśli chodzi o wpływ wygranych w konkursach, w których dostajemy pieniądze „do kieszeni”, mam dwie perspektywy. Z jednej, bardziej cynicznej strony – te dodatkowe pieniądze, które otrzymałem, to świetna okazja, by wyjechać na fajne wakacje, spędzić czas w restauracjach czy po prostu cieszyć się życiem. W końcu kto nie lubi mieć dodatkowej gotówki? Z drugiej strony, te środki dały mi coś znacznie cenniejszego – swobodę. Dzięki nim nie musiałem dorabiać poza uczelnią, co pozwoliło mi w pełni skupić się na pracy naukowej. Może prawdziwa wartość tych nagród polega na stabilizacji finansowej, która umożliwiła mi większe zaangażowanie w badania.
Czytaj regulaminy
Kolejna rada, równie ważna: zawsze czytaj regulaminy konkursów. Doświadczenie nauczyło mnie, jak łatwo można przegapić istotne szczegóły. W jednym z konkursów dotyczących otwartego dostępu (Open Access) przez niezbyt dokładną lekturę regulaminu straciłem szansę na około 10 tys. zł. Artykuł, który opublikowaliśmy, miał być opłacony w ramach tego programu, ale nie doczytałem, że faktury muszą być wystawione i opłacone w danym roku budżetowym. Faktura przyszła 28 grudnia i opłaciłem ją z własnych środków. Jak się okazało w styczniu, w nowym roku nie mogłem już otrzymać refundacji z konkursu. To ważna lekcja – dokładność i szczegółowa analiza regulaminów ma znaczenie. Zespół IDUB tworzy te dokumenty po to, by nam pomóc, więc korzystajmy z nich i uważnie je czytajmy.
Jeśli chodzi o wpływ tych konkursów na mój rozwój, to umożliwiły mi one pracę w zgodzie z wyznawanymi wartościami. Dla mnie otwarta nauka – dostęp do wyników, artykułów i danych – jest fundamentalnym elementem naszej pracy. Dzięki wsparciu IDUB mogłem realizować te wartości na co dzień. To nie tylko zwiększyło moje zaangażowanie w naukę, ale także umocniło moją chęć pozostania w środowisku akademickim.
Bądź kreatywny
Nie zawsze budżety konkursów wystarczają na pokrycie wszystkich kosztów, szczególnie gdy mówimy o wyjazdach konferencyjnych. Bywa, że opłata za udział w konferencji pochłania trzy czwarte dostępnych środków. Co wtedy? Można oczywiście narzekać na niewystarczające fundusze, ale ja rekomenduję bardziej kreatywne podejście. Połącz dwa konkursy, wydłuż wyjazd i skorzystaj dodatkowo z konkursu Mobilność, aby maksymalnie wykorzystać dostępne zasoby.
W ubiegłym roku udało mi się połączyć konferencję na MIT z tygodniowym pobytem na Stanfordzie, gdzie pracowałem z Nicholasem Colesem nad przygotowaniem grantu. Budżet obu wyjazdów idealnie się spiął, a ja miałem okazję zarówno prezentować swoje badania, jak i rozwijać współpracę międzynarodową. Takie podejście pozwala nie tylko zoptymalizować koszty, ale i poszerzyć horyzonty naukowe.
Konkursy związane z wyjazdami i przyjazdami oferują fantastyczne możliwości krótkich wyjazdów naukowych, które ułatwiają współpracę z naukowcami z innych ośrodków. Współpraca międzynarodowa to kluczowy element naszej pracy, a dzięki wyjazdom organizowanym w ramach IDUB-u mogłem nie tylko pracować z kolegami z zagranicy, ale także nawiązać bardziej osobisty kontakt, który jest niezwykle cenny w długofalowej współpracy. To właśnie dzięki IDUB-owi udało mi się zbudować świetne relacje z Nicholasem Colesem i Danielem Lakensem – wybitnymi naukowcami w swoich dziedzinach.
Chcę jednak zaznaczyć, że o współpracy często myślimy tylko w kontekście międzynarodowym i zapominamy o potencjale współpracy wewnątrz uczelni. Dzięki konkursom IDUB miałem okazję realizować projekt wspólnie z innymi naukowcami z UAM. Wraz z Michałem Klichowskim udało nam się pozyskać środki kierowane do młodych (50 x 50) czy doświadczonych badaczy (Staże badawcze). Takie połączenie sił otworzyło przed nami nowe możliwości.
Efekt uboczny, a nie cel sam w sobie
Ostatnia rada dotyczy konkursów z premiami (Bonus dla młodych / doświadczonych). Oczywiście, super jest, że mamy szansę na dodatkowe pieniądze za to, co robimy na co dzień – to fakt. Jednak moim zdaniem wygrana w takim konkursie powinna być efektem ubocznym robienia dobrej nauki, a nie jej celem. Jeśli zaczniemy traktować naszą pracę na uniwersytecie głównie jako sposób na zarabianie pieniędzy, pojawi się pokusa optymalizacji strategii publikacyjnej wyłącznie pod kątem konkursów. Zasady są znane i można zaplanować pracę tak, aby zdobyć te dodatkowe 120 czy 180 tys. zł. Pytanie tylko, czy taka optymalizacja jest zgodna z duchem tych konkursów, które powinny nagradzać najlepszą naukę, a nie najlepiej przemyślane strategie zarobkowe.
Chciałbym zwrócić uwagę na kilka wniosków, które można wyciągnąć z regulaminu konkursów. Co tak naprawdę cenimy?
-
Publikuj sam/a. Im mniej autorów, tym więcej punktów – więc publikujmy sami! Ale czy to naprawdę prowadzi do najlepszej nauki? Moim zdaniem praca zespołowa zawsze przynosi lepsze efekty niż działanie w pojedynkę.
-
Nie kieruj zespołem. Jeśli już musisz pracować w zespole, to lepiej nim nie kierować, bo to się po prostu nie opłaca. Każdy wie, ile pracy i odpowiedzialności spoczywa na kierowniku projektu, a ile na członkach zespołu. Czy naprawdę chcemy tak podchodzić do nauki zespołowej, zniechęcając do pełnienia roli lidera?
-
Nie współpracuj z uczelniami polskimi. Współpraca międzynarodowa „kosztuje” mniej punktów, więc może się bardziej opłacać. Ale czy naprawdę chcemy ignorować wybitnych naukowców z Polski, tylko dlatego że nie mają zagranicznej afiliacji?
-
Nieważne gdzie, byle wysoko. Może warto opublikować swoje badania w czasopiśmie, które w naszej dyscyplinie jest przeciętne, natomiast w innej ma wysoki percentyl? To nic, że w naszej dyscyplinie nie przeszłyby recenzji w porządnym czasopiśmie. Czy naprawdę zależy nam na poszukiwaniu punktów, a nie po prostu robieniu i publikowaniu najlepiej jak się da?
Apeluję więc: nie idźmy tą drogą. Nie optymalizujmy naszej pracy wyłącznie pod kątem zysków z IDUB-u. Jeśli będziemy tak działać, obudzimy się jako mistrzowie punktów IDUB-u, którzy są daleko w tyle za międzynarodowymi trendami naukowymi. Polska nauka nie ruszy do przodu, jeśli będziemy skupiać się tylko na zarabianiu premii, zamiast na rzeczywistej doskonałości naukowej.
IDUB-owe marzenia
Na koniec chciałbym pomarzyć o konkursach, które mogłyby pojawić się w ramach IDUB-u. Oto kilka pomysłów:
Zatrzymywanie talentów. Marzę o konkursach, które pomogą zatrzymać i przyciągać talenty. Obecnie młodzi naukowcy często muszą szukać pracy poza macierzystą uczelnią. Po doktoracie jedyną opcją dla mnie był post-doc poza UAM, co uniemożliwiło mi kontynuowanie pracy tutaj. Czy nie moglibyśmy stworzyć programów, które pozwolą na zatrzymanie najlepszych młodych wychowanków? Inne uczelnie zatrudniają swoich najlepszych doktorantów jako post-doców w ramach IDUB-u. Może i my moglibyśmy stworzyć podobny program?
Lato z UAM. Kolejnym pomysłem jest program Lato z UAM. Wyobraźmy sobie, że studenci w wakacje mogą angażować się w projekty badawcze, otrzymując za to stypendia, zamiast szukać pracy w gastronomii. Na Stanfordzie widziałem, jak studenci rozwijają się naukowo, pozostając na uczelni w lecie. Wierzę, że również u nas znaleźliby się chętni, ponieważ już teraz udało mi się pozyskać środki na takie projekty i efekty były świetne!
Zespołowe wsparcie IDUB. Marzę także o konkursach, które nagradzają zespoły. Wyobraźmy sobie „IDUB deluxe” – pakiet dla zespołów badawczych, który wspiera interdyscyplinarne projekty. Zespoły mogłyby otrzymać środki na badania, zatrudnienie post-doców, stypendia dla studentów, a także finansowanie wyjazdów na konferencje. Taki model wspierałby naukę zespołową, która jest kluczem do doskonałości.
Być może zbyt odpłynąłem w marzeniach. Ale właśnie taką naukę chciałbym widzieć – nie tę optymalizowaną pod IDUB, ale tę ukierunkowaną na doskonałość.
Czytaj też: Dr Maciej Behnke. Pozytywnie o e-sporcie