Wersja graficzna

Dr Maciej Behnke. Lekko stronnicza historia tysięcy złotych

Dr Maciej Behnke Fot. Władysław Gardasz
Dr Maciej Behnke Fot. Władysław Gardasz
Dr Maciej Behnke

 

Od kilku lat mam przyjemność brać udział w programach i zdobywać środki konkursach organizowanych w ramach Inicjatywy Doskonałości – Uczelni Badawczej (IDUB) – stąd tytułowe tysiące złotych. Chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami na temat tego, jak te konkursy wpłynęły na mój rozwój, oraz udzielić kilku rad tym, którzy planują z nich skorzystać w przyszłości. Nie chciałbym jednak zabrzmieć jak tani coach mówiący Wam, jak żyć (naukowo) – raczej przedstawię tu swoje, lekko stronnicze, spojrzenie. 

 

Złóż wniosek  

Choć może to brzmieć banalnie, pierwsza i najważniejsza rada brzmi: żeby dostać pieniądze, trzeba złożyć wniosek. Może wydawać się to oczywiste, ale czasem właśnie to „oczywiste” staje się przyczyną straty. Pamiętam, że jeszcze jako doktorant w ramach mojego pierwszego konkursu IDUB – Bonus za publikacje – brałem udział w projekcie, który spełniał kryteria otrzymania premii za publikację. Było nas pięciu autorów z UAM, ale tylko ja złożyłem wniosek. Co się stało? Pieniądze otrzymałem tylko ja. Reszta zespołu po prostu nie skorzystała z tej możliwości. To pokazuje, jak ważne jest śledzenie terminów i pilnowanie formalności. Nawet jeśli nie przepadasz za biurokracją – warto poświęcić trochę czasu na złożenie wniosku, aby nie przegapić szansy na dofinansowanie. 

Jeśli chodzi o wpływ wygranych w konkursach, w których dostajemy pieniądze „do kieszeni”, mam dwie perspektywy. Z jednej, bardziej cynicznej strony – te dodatkowe pieniądze, które otrzymałem, to świetna okazja, by wyjechać na fajne wakacje, spędzić czas w restauracjach czy po prostu cieszyć się życiem. W końcu kto nie lubi mieć dodatkowej gotówki? Z drugiej strony, te środki dały mi coś znacznie cenniejszego – swobodę. Dzięki nim nie musiałem dorabiać poza uczelnią, co pozwoliło mi w pełni skupić się na pracy naukowej. Może prawdziwa wartość tych nagród polega na stabilizacji finansowej, która umożliwiła mi większe zaangażowanie w badania.  

 

Czytaj regulaminy 

Kolejna rada, równie ważna: zawsze czytaj regulaminy konkursów. Doświadczenie nauczyło mnie, jak łatwo można przegapić istotne szczegóły. W jednym z konkursów dotyczących otwartego dostępu (Open Access) przez niezbyt dokładną lekturę regulaminu straciłem szansę na około 10 tys. zł. Artykuł, który opublikowaliśmy, miał być opłacony w ramach tego programu, ale nie doczytałem, że faktury muszą być wystawione i opłacone w danym roku budżetowym. Faktura przyszła 28 grudnia i opłaciłem ją z własnych środków. Jak się okazało w styczniu, w nowym roku nie mogłem już otrzymać refundacji z konkursu. To ważna lekcja – dokładność i szczegółowa analiza regulaminów ma znaczenie. Zespół IDUB tworzy te dokumenty po to, by nam pomóc, więc korzystajmy z nich i uważnie je czytajmy. 

Jeśli chodzi o wpływ tych konkursów na mój rozwój, to umożliwiły mi one pracę w zgodzie z wyznawanymi wartościami. Dla mnie otwarta nauka – dostęp do wyników, artykułów i danych – jest fundamentalnym elementem naszej pracy. Dzięki wsparciu IDUB mogłem realizować te wartości na co dzień. To nie tylko zwiększyło moje zaangażowanie w naukę, ale także umocniło moją chęć pozostania w środowisku akademickim. 

 

Bądź kreatywny 

Nie zawsze budżety konkursów wystarczają na pokrycie wszystkich kosztów, szczególnie gdy mówimy o wyjazdach konferencyjnych. Bywa, że opłata za udział w konferencji pochłania trzy czwarte dostępnych środków. Co wtedy? Można oczywiście narzekać na niewystarczające fundusze, ale ja rekomenduję bardziej kreatywne podejście. Połącz dwa konkursy, wydłuż wyjazd i skorzystaj dodatkowo z konkursu Mobilność, aby maksymalnie wykorzystać dostępne zasoby. 

W ubiegłym roku udało mi się połączyć konferencję na MIT z tygodniowym pobytem na Stanfordzie, gdzie pracowałem z Nicholasem Colesem nad przygotowaniem grantu. Budżet obu wyjazdów idealnie się spiął, a ja miałem okazję zarówno prezentować swoje badania, jak i rozwijać współpracę międzynarodową. Takie podejście pozwala nie tylko zoptymalizować koszty, ale i poszerzyć horyzonty naukowe. 

Konkursy związane z wyjazdami i przyjazdami oferują fantastyczne możliwości krótkich wyjazdów naukowych, które ułatwiają współpracę z naukowcami z innych ośrodków. Współpraca międzynarodowa to kluczowy element naszej pracy, a dzięki wyjazdom organizowanym w ramach IDUB-u mogłem nie tylko pracować z kolegami z zagranicy, ale także nawiązać bardziej osobisty kontakt, który jest niezwykle cenny w długofalowej współpracy. To właśnie dzięki IDUB-owi udało mi się zbudować świetne relacje z Nicholasem Colesem i Danielem Lakensem – wybitnymi naukowcami w swoich dziedzinach.  

Chcę jednak zaznaczyć, że o współpracy często myślimy tylko w kontekście międzynarodowym i zapominamy o potencjale współpracy wewnątrz uczelni. Dzięki konkursom IDUB miałem okazję realizować projekt wspólnie z innymi naukowcami z UAM. Wraz z Michałem Klichowskim udało nam się pozyskać środki kierowane do młodych (50 x 50) czy doświadczonych badaczy (Staże badawcze). Takie połączenie sił otworzyło przed nami nowe możliwości.

  

Efekt uboczny, a nie cel sam w sobie 

Ostatnia rada dotyczy konkursów z premiami (Bonus dla młodych / doświadczonych). Oczywiście, super jest, że mamy szansę na dodatkowe pieniądze za to, co robimy na co dzień – to fakt. Jednak moim zdaniem wygrana w takim konkursie powinna być efektem ubocznym robienia dobrej nauki, a nie jej celem. Jeśli zaczniemy traktować naszą pracę na uniwersytecie głównie jako sposób na zarabianie pieniędzy, pojawi się pokusa optymalizacji strategii publikacyjnej wyłącznie pod kątem konkursów. Zasady są znane i można zaplanować pracę tak, aby zdobyć te dodatkowe 120 czy 180 tys. zł. Pytanie tylko, czy taka optymalizacja jest zgodna z duchem tych konkursów, które powinny nagradzać najlepszą naukę, a nie najlepiej przemyślane strategie zarobkowe. 

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka wniosków, które można wyciągnąć z regulaminu konkursów. Co tak naprawdę cenimy? 

  • Publikuj sam/a. Im mniej autorów, tym więcej punktów – więc publikujmy sami! Ale czy to naprawdę prowadzi do najlepszej nauki? Moim zdaniem praca zespołowa zawsze przynosi lepsze efekty niż działanie w pojedynkę.  

  • Nie kieruj zespołem. Jeśli już musisz pracować w zespole, to lepiej nim nie kierować, bo to się po prostu nie opłaca. Każdy wie, ile pracy i odpowiedzialności spoczywa na kierowniku projektu, a ile na członkach zespołu. Czy naprawdę chcemy tak podchodzić do nauki zespołowej, zniechęcając do pełnienia roli lidera? 

  • Nie współpracuj z uczelniami polskimi. Współpraca międzynarodowa „kosztuje” mniej punktów, więc może się bardziej opłacać. Ale czy naprawdę chcemy ignorować wybitnych naukowców z Polski, tylko dlatego że nie mają zagranicznej afiliacji? 

  • Nieważne gdzie, byle wysoko. Może warto opublikować swoje badania w czasopiśmie, które w naszej dyscyplinie jest przeciętne, natomiast w innej ma wysoki percentyl? To nic, że w naszej dyscyplinie nie przeszłyby recenzji w porządnym czasopiśmie. Czy naprawdę zależy nam na poszukiwaniu punktów, a nie po prostu robieniu i publikowaniu najlepiej jak się da?  

Apeluję więc: nie idźmy tą drogą. Nie optymalizujmy naszej pracy wyłącznie pod kątem zysków z IDUB-u. Jeśli będziemy tak działać, obudzimy się jako mistrzowie punktów IDUB-u, którzy są daleko w tyle za międzynarodowymi trendami naukowymi. Polska nauka nie ruszy do przodu, jeśli będziemy skupiać się tylko na zarabianiu premii, zamiast na rzeczywistej doskonałości naukowej. 

IDUB-owe marzenia 

Na koniec chciałbym pomarzyć o konkursach, które mogłyby pojawić się w ramach IDUB-u. Oto kilka pomysłów: 

Zatrzymywanie talentów. Marzę o konkursach, które pomogą zatrzymać i przyciągać talenty. Obecnie młodzi naukowcy często muszą szukać pracy poza macierzystą uczelnią. Po doktoracie jedyną opcją dla mnie był post-doc poza UAM, co uniemożliwiło mi kontynuowanie pracy tutaj. Czy nie moglibyśmy stworzyć programów, które pozwolą na zatrzymanie najlepszych młodych wychowanków? Inne uczelnie zatrudniają swoich najlepszych doktorantów jako post-doców w ramach IDUB-u. Może i my moglibyśmy stworzyć podobny program? 

Lato z UAM. Kolejnym pomysłem jest program Lato z UAM. Wyobraźmy sobie, że studenci w wakacje mogą angażować się w projekty badawcze, otrzymując za to stypendia, zamiast szukać pracy w gastronomii. Na Stanfordzie widziałem, jak studenci rozwijają się naukowo, pozostając na uczelni w lecie. Wierzę, że również u nas znaleźliby się chętni, ponieważ już teraz udało mi się pozyskać środki na takie projekty i efekty były świetne! 

Zespołowe wsparcie IDUB. Marzę także o konkursach, które nagradzają zespoły. Wyobraźmy sobie „IDUB deluxe” – pakiet dla zespołów badawczych, który wspiera interdyscyplinarne projekty. Zespoły mogłyby otrzymać środki na badania, zatrudnienie post-doców, stypendia dla studentów, a także finansowanie wyjazdów na konferencje. Taki model wspierałby naukę zespołową, która jest kluczem do doskonałości. 

Być może zbyt odpłynąłem w marzeniach. Ale właśnie taką naukę chciałbym widzieć – nie tę optymalizowaną pod IDUB, ale tę ukierunkowaną na doskonałość.  

Nauka Wydział Psychologii i Kognitywistyki

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.