Wersja kontrastowa

Foliówki nie takie straszne jak je malują?

Fot. Deposit photos
Fot. Deposit photos

Obchodzony 23 stycznia Dzień bez Opakowań Foliowych, to inicjatywa, która zrodziła się kilka lat temu ze względów pro-ekologicznych. Foliowe opakowania, zwłaszcza reklamówki na zakupy, kończą zwykle jako odpady, będące najczęściej występującymi „śmieciami” na terenach zaludnionych. Ponadto, lądując w rzekach i kanałach, blokują odpływ, przez co mogą przyczyniać się nawet do powstania powodzi – co miało miejsce np. w Bangladeszu w 1988 i 1999 roku. Choć folię łatwo jest porwać, jej wytrzymałość na proces rozkładu jest wyjątkowo duża – degradacja typowej „jednorazowej” torby foliowej może trwać nawet kilkaset lat, podczas gdy czas jej przeciętnego użytkowania wynosi zaledwie 25 minut. O tym  jak w ostatnich czasach zmieniło się spostrzeżenie Polaków na temat foliówek i co zamiast nich  opowiada Martyna Lembicz, autorka pracy licencjackiej „Od tytki do śmiecia. Życie foliówki z poznańskiego targowiska” obronionej w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM (obecnie: Instytut Antropologii i Etnologii UAM w Poznaniu).

 

Jak zmieniło się nasze spostrzeżenie na temat foliówek w ostatnich czasach. Czy mimo opłaty za nie, Polacy nadal z chęcią je wykorzystują?

Foliówka to dobry przykład rozdźwięku między naszymi intencjami a praktykami, co udało mi się zaobserwować na jednym z poznańskich targowisk podczas prowadzonych badań. Często nie chcemy ich używać, wiemy o niszczącym wpływie plastiku na ekosystemy i o jednorazowym charakterze foliówek, ale przez wygodnictwo, przyzwyczajenie i pośpiech nie mamy przygotowanych alternatyw w torbie, z którą idziemy do pracy, a potem na zakupy. Stąd mimo zmieniającej się opinii na ich temat, foliówki wciąż mają się w Polsce dobrze. Nawet naniesiona opłata jest zbyt mała, by pociągnęła za sobą zmiany przyzwyczajeń. Poza tym regulacje można bardzo łatwo ominąć, manipulując grubością torebek foliowych, które producenci zaniżają, by uniknąć opłaty. Oznacza to, że wciąż możemy zdobyć foliówkę za darmo, ale nieznacznie cieńszą, a to z kolei sprzyja częstszemu i łatwiejszemu ich przedzieraniu, czyli szybszej drodze na śmietnik.

 

W takim razie co zamiast foliówek?

Ponowne wykorzystywanie tych, które zdążyliśmy już skolekcjonować w domu, to coś w rodzaju pierwszego kroku w ograniczaniu ich zużycia. Wbrew pozorom jeszcze kilkadziesiąt lat temu torebki, tzw. „reklamówki", były bardzo cenne; myto je i użytkowano wielokrotnie. Warto myśleć o foliówce w taki sam sposób, przywracając jej wartość, którą miała jej ‘starsza siostra’ przed upowszechnieniem. Jednak wyeliminować foliówkę z codziennego życia nie jest trudno, wystarczy uszyć lub kupić bawełniane woreczki o różnych rozmiarach, które pomogą nam zorganizować zakupy w podobny sposób. Należy też pamiętać, by mieć je zawsze przy sobie w razie nieplanowanych zakupów.

 

Ostatnio coraz częściej pojawiają się głosy, że torby bawełniane są jednak bardzo szkodliwe dla naszej ekologii.

Etyczne i ekologiczne wybory konsumenckie w naszej zagmatwanej rzeczywistości są trudne i nieperfekcyjne, ale to nie znaczy, by rozkładać bezradnie ręce. Torby bawełniane również zużywają wiele surowców w produkcji, wodę i energię. Nie mają jednak jednorazowego charakteru, jak foliówka, która służy nam zwykle przez kilka minut, gdy przenosimy zakupy do domu czy samochodu. Torba bawełniana ma dłuższy żywot użytkowy (foliówka żyje dłużej, lecz trafiając do oceanów i łańcuchów pokarmowych) i w tym sensie jest lepszym wyborem.

 

Czytaj także: Prof. Sławomir Cerbin. Im cieplej tym bardziej świat choruje

Wydarzenia Wydział Antropologii i Kulturoznawstwa

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.