Wersja kontrastowa

Unikajmy ględzenia

Prof. Stanisław Puppel

Przedłużająca się obecność wirusa Covid-19 przynosi już dzisiaj wielorakie konsekwencje, w tym bezpośrednio w dydaktyce akademickiej. Konsekwencje te są, między innymi, niezwykle negatywne dla całokształtu procesu nauczania. 
 

Oto bowiem na naszych oczach następuje pod presją obecności koronawirusa maksymalna redukcja postaci nauczyciela, który wskutek długotrwałego stosowania tzw. reżimu sanitarnego, zminimalizowany został do usztywnionej w kadrze twarzy nauczyciela z jednoczesnym brakiem obecności elastycznej i  bogatej oprawy posturalno-gesturalnej towarzyszącej przekazowi dydaktycznemu. Tak zwana edukacja zdalna przy swoich dodatnich cechach (m. in. redukcji napięcia po obydwu stronach procesu dydaktycznego, na osi nauczyciel - uczeń) stanowi jednak wyraźne zaburzenie swobodnego stylu prezentacji, który dotychczas panował w salach wykładowych całego świata akademickiego. Bezpośredni związek tego stylu prezentacji z  najwcześniejszymi praktykami dydaktycznymi ludzkości (pamiętamy przecież o akademii platońskiej czy arystotelesowskiej szkole perypatetyckiej) jest niepodważalny, ludzkość bowiem od samego początku rozwijania zbiorowego kształcenia opierała się w procesie nauczania właśnie na stosowaniu łącznie dwóch (uświęconych zatem wielowiekową tradycją) wymiarów prezentacji materiału dydaktycznego: postawy nauczyciela (positura praeceptoris) i głosu nauczyciela (vox praeceptoris). Oto krótkie charakterystyki obydwu wymiarów prezentacji materiału dydaktycznego.

Postawa nauczyciela (positura praeceptoris)

Jedną z  miar doskonałego i  uświęconego tradycją przedstawiania treści nauczania studentowi jest swobodny styl prezentacji. Polega on na płynnym i  elastycznym regulowaniu przez nauczyciela „przestrzeni dydaktycznej”, np. sali wykładowej. Postawa stojąca, postawa w  ruchu, postawa siedząca, bądź mająca często miejsce kombinacja tychże, w  nieustannie zmieniających się proporcjach, od zawsze stanowiły stałe elementy tegoż właśnie swobodnego stylu prezentacji, a także współdecydowały, obok treści jako podstawy, o sukcesie danego przekazu dydaktycznego, a nawet stanowiły swoiste „linie papilarne”, charakteryzujące danego nauczyciela. Wiemy od dawna, że na określane jako „inspirujące” dla studentów działania dydaktyczne składają się nie tylko centralne dla dydaktyki treści, ale także odpowiednia podaż tychże w  bezpośrednim kontakcie nauczyciela ze studentami. W tym całościowym kontekście obecność swobodnego stylu nauczyciela wraz z nieodłącznymi wszelkimi parametrami jego głosu (m. in. intonacją, indywidualnym timbrem, powtórzeniami, zawieszeniami, przedłużeniami, zmiennymi naciskami fonetycznymi i  innymi modyfikacjami głosowymi) stanowią o sukcesie przekazu.

W  dobrym retoryczno-dyskursywnym, zatem także skutecznym przekazie dydaktycznym nie da się oddzielić postawy od głosu. Wiemy także od dawna, że skuteczna percepcja danego przekazu zdecydowanie obejmuje ów całokształt postawy i  głosu, zwłaszcza w  odniesieniu do swobodnego stylu prezentacji, często przez odbiorców nieuświadamianego, ale mimo to wpadającego do ich pamięci długoterminowej. Nieraz przecież po wielu latach pamiętamy naszych wykładowców właśnie od strony owego swobodnego stylu prezentacji i  bez trudności kojarzymy styl z  treściami przekazów. Wiemy także, że dany przekaz dydaktyczny tym bardziej jest udany, im bardziej jest urozmaicony w zakresie swobodnego stylu prezentacji. Zróżnicowanie postawy nauczyciela jest zatem jednym ze źródeł powodzenia dydaktycznego.

Tak więc mające dziś miejsce narzucane nakazami sanitarno-administracyjnymi „covidowe” usztywnienie prezentacji za pomocą ograniczonych środków zdalnego przekazu, pozbawione obecności płynnej postawy ciała (tzw. mowy ciała) i  gestów, jest zdecydowanym zubożeniem przekazu dydaktycznego, także w  zakresie obecności wielorakich bodźców gesturalno-ruchowych przesyłanych studentowi podczas takiego przekazu. Idzie za tym zdecydowana redukcja atrakcyjności przekazu akademickiego, która ostatecznie prowadzi do ogólnego obniżenia atrakcyjności dydaktyki akademickiej jako takiej. Pośrednio też oddziaływuje na zmniejszającą się atrakcyjność studiowania. Jaką bowiem ma wartość spotkanie z  potencjalnym mistrzem akademickim, gdy kontakt z  nim ograniczony jest do mocno zredukowanego i sztywnego, stacjonarnego obrazu oraz towarzyszącego mu sztywnego przekazu głosowego? Wartość takiego spotkania w całokształcie życia akademickiego, w szczególności zaś na linii mistrz - uczeń, jest na tle bogactwa przekazu o charakterze całościowym (posturalnogesturalno-głosowym) zdecydowanie mniejsza lub wręcz znikoma.

Czytaj także: Wśród anglistów-pierwszy wśród pierwszych

Głos nauczyciela (vox praeceptoris)

Inną zasadniczą miarą doskonałego przedstawiania treści nauczania studentowi jest odpowiednie użycie głosu przez nauczyciela. Jego obecność i użycie mają zasadnicze znaczenie dla odniesienia sukcesu w przekazie dydaktycznym, zarówno po stronie emisji jak i jego recepcji. Niemniej podkreślić należy z całą mocą, że istotne dla całości przekazu jest utrzymywanie głosu i jego wszelkich modyfikacji (patrz uwagi powyżej) w szerokim kontekście postawy nauczyciela, a więc w kontekście omówionego powyżej swobodnego stylu prezentacji. Głos nauczyciela nie może być li tylko właściwością samej „skrzynki głosowej”, czyli sztywno osadzonej na karku głowy i nie może być zatem ograniczony do zastosowania w dydaktyce akademickiej narzędzia „gadającej głowy”, lecz musi być częścią bardziej zróżnicowanego mechanizmu przekazu. Nie może więc być mowy tylko o „gadających głowach, rozgadanych wargach wciąż, gadających głowach, gdy jadowite zęby lśnią”, jak śpiewał swego czasu zespół Republika.

Tak więc drastyczne ograniczenie przekazu dydaktycznego do „gadającej głowy” czyni z dydaktyki akademickiej teren pozbawiony odpowiedniej „soczystości”, teren prezentacyjnej monotonii i  biurokratycznej monoformuły stacjonarnego ględzenia dla ględzenia, tj. za wszelką cenę, w tym za wysoką cenę wyraźnego osłabienia atrakcyjności przekazu. Inaczej mówiąc, pełne środowisko posturalno-głosowe stanowi o bogactwie akademickiego przekazu dydaktycznego i tym samym współuczestniczy w najważniejszym wymiarze dydaktyki akademickiej, a więc we wzbudzaniu inspiracji i ciekawości poznawczej u studentów. W tym kontekście nie może być mowy o gorszych lub lepszych przekazach dydaktycznych, bowiem kompleksowy - w pełni posturalnogłosowy przekaz - będzie miał zawsze wyższą wartość niż w formie zredukowanej do „gadającej głowy”. Musi ona być traktowana tylko jako surogat pełnego przekazu. Powinniśmy więc mieć wszyscy świadomość czysto zastępczego charakteru edukacji zdalnej, jej niepełnego wymiaru komunikacyjnego i ogólnie jej zubażającego bilansu.

Na koniec niniejszego krótkiego eseju przychodzi mi zauważyć, że dobry przekaz akademicki podobny jest do udanego przedstawienia teatralnego. Zasadne więc jest następujące pytanie: czy można wyobrazić sobie aktora wygłaszającego nieśmiertelne słowa Hamleta „to be or not to be” tylko w wymiarze „gadającej głowy”? Owszem, można to sobie wyobrazić, ale po co? Słowem, można być dobrym komunikatorem tylko w całości, albo wcale! Dobry i udany przekaz treści akademickich jest bowiem przekazem całościowym, posturalno-głosowym i nawet uprawiana czasem akademicka dydaktyczna mediocritas, upięta w całość swobodnego stylu prezentacji i w ścisłej łączności z głosem, stoi z  pewnością znacznie wyżej niż zredukowana sztywność „gadającej głowy” skierowana ku nam z ekranu monitora. Miejmy jednak nadzieję, że powrócą jeszcze dobre czasy komunikacyjnej pełni! Bez niej nie ma dobrego uniwersytetu!

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.