Informacja o Stypendiach św. Benedykta, w przyznawaniu których ma pośredniczyć Fundacja UAM, wzbudziła sporą i niekoniecznie pozytywną reakcję mediów, a także zaniepokojenie wśród części środowiska akademickiego. Czy zasadnie?
Studenci i doktoranci naszej uczelni otrzymują stypendia – socjalne (w tym stypendia specjalne przeznaczone dla osób z niepełnosprawnością) i tzw. rektorskie – z funduszu pomocy materialnej dla studentów i doktorantów. Jedynym kryterium przyznania pierwszego z nich jest sytuacja materialna, drugie ma tych regulaminowych kryteriów więcej - poza wynikami w nauce liczy się bowiem aktywność na innych polach. Obok tych form „państwowej” pomocy, pojawiają się także formy wsparcia podlegające innym zasadom. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ich liczba jest stosunkowo skromna: Fundacja UAM prowadzi aktualnie pięć programów stypendialnych.
Pierwszy - Stypendia dla doktorantów UAM – realizowany jest ze środków Fundacji i stanowi formę nagrody za działalność naukową młodego badacza, w szczególności nowatorstwo metod i kierunków badań, a także ich aplikacyjny charakter. Wybitni studenci i doktoranci, którzy działają na rzecz uczelni mogą ubiegać się o Stypendia im. dr. Jana Kulczyka. W tym przypadku fundator (prywatna fundacja) wprowadził kryterium dodatkowe, jakim jest sytuacja materialna kandydata. Trzecia możliwa forma wsparcia opiera się na podobnych kryteriach (sytuacja materialna i wyniki w nauce), ale grono jej odbiorców jest już, zgodnie z wolą donatora, ograniczone, co podkreśla już sama nazwa - są to bowiem Stypendia im. dr. Jana Kulczyka dla studentów – obywateli Ukrainy. Czwarte stypendium kierowane jest do sportowców, aby je otrzymać trzeba nie tylko mieć osiągnięcia, ale i przedstawić zaświadczenie potwierdzające członkostwo w klubie, by udokumentować status sportowca.
Zastosowany tu mechanizm jest powszechnie znany w Europie i na świecie – fundator stypendium wzbogaca ofertę wsparcia dla studentów uczelni, zachowując prawo do określenia warunków, na jakich udziela pomocy. Trywialnie rzecz ujmując: ten, kto ma pieniądze, ma także prawo decydować o ich przeznaczeniu, o sposobie ich wydawania. Fundator Stypendium św. Benedykta przeznaczył je na wsparcie uzdolnionych studentów - katolików, którzy mogą pochwalić się dużymi osiągnięciami naukowymi, aktywnie włączają się w życie społeczności akademickiej, a także chętnie dzielą się swoją wiedzą poprzez publikację artykułów na łamach mediów elektronicznych bądź drukowanych.
Czy fakt, że Fundacja UAM będzie pośredniczyła w przyznawaniu tych stypendiów oznacza, że UAM określa się światopoglądowo i wyznaniowo? Dodam, że chodzi o stypendia w wysokości 1000 złotych, wypłacane przez 9 miesięcy pięciorgu studentom z 38 tysięcy studiujących na naszej uczelni.
Na całym świecie system fundowania stypendiów przez prywatnych darczyńców opiera się na ich różnorodności, na możliwości wyboru, która obejmuje tak donatora (który ma prawo do wskazania warunków, na jakich udziela pomocy), jak i potencjalnych stypendystów. Jak słusznie wyjaśniał Prezes Zarządu Fundacji UAM, prof. Jacek Guliński w swym oświadczeniu:
Fundatorem stypendiów może zostać instytucja, firma lub osoba fizyczna, która zechce wspierać studentów i doktorantów UAM, pod warunkiem, że założenia programu stypendialnego nie będą premiowały postaw społecznie nieakceptowanych.
Problem leży, moim zdaniem gdzie indziej: w niezwykle małej liczbie stypendiów prywatnych, w ich ograniczonej ofercie. Dlaczego tylko katolicy? Dlatego, że tylko katolicka fundacja zwróciła się z taką ofertą do Fundacji. Czy ze względu na fakt, że jest to oferta wyjątkowa, należało pozbawić pięciorga zdolnych studentów wsparcia? Sądzę, że nie. Co więcej: mam nadzieję, że będzie się pojawiało coraz więcej stypendiów, fundowanych przez organizacje, fundacje, zrzeszenia, które uważają za istotne wspomaganie edukacji młodych i zdolnych ludzi – różnych wyznań, narodowości, przekonań. Uniwersytet ma prawo otwierać się na takie inicjatywy i pokazywać różne drogi właśnie dlatego, że jest instytucją światopoglądowo neutralną, wspierającą naukę, ale i szacunek dla różnych postaw i wyborów. Mam nadzieję, że żadna wojna polsko-polska tych założeń nie zmieni.