Wersja kontrastowa

Wołanie na puszczy?

Klasyka z puszczy...
Klasyka z puszczy...

„Nie wyręczajmy przyrody, pozwólmy jej na trochę więcej” oraz „bez naszej ingerencji niektóre gatunki roślin i zwierząt wyginą bezpowrotnie” – oto dwa przeciwstawne światopoglądy, które starły się ze sobą w piątek 3 marca na Wydziale Biologii UAM. Konferencja: „Ochrona Przyrody Puszczy Białowieskiej. Ingerować czy nie ingerować w procesy przyrodnicze” zgromadziła szerokie grono biologów, ekologów i leśników: osób, których stan puszczańskich lasów nie jest obojętny. Dyskusja  nie zawiodła  uczestników, a atmosfera, mimo że miejscami bardzo napięta, sprzyjała jednak merytorycznej wymianie myśli. Takich spotkań potrzeba nam więcej – padały głosy z sali.  W tym gronie jesteśmy w stanie wypracować kompromis – przekonywali .

Od kilku lat narasta w gronie przyrodników spór o metody ochrony tej najbardziej znanej polskiej puszczy. Jej unikatowy charakter, na który składają się m.in. wielkość,  bardzo stare drzewostany oraz zwierzęta, których symbolem jest puszczański żubr, sprawiają, że dla wielu ochrona tego narodowego dziedzictwa staje się kwestią życiowych priorytetów. Kontrowersje wokół gradacji kornika drukarza , który od sześciu lat pustoszy białowieskie lasy, tylko spolaryzowały te poglądy. Jak zauważył jeden z prelegentów, nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie inne nieprzewidywalne wydarzenia, np.  huragan lub pożary, ponownie doprowadzą do eskalacji konfliktu. Tak jak to było w ubiegłym roku, kiedy dynamika i natężenie działań wokół Puszczy znacznie wykroczyły poza meritum sporu. Czy było warto kruszyć kopie? Na to nie ma jednoznacznych odpowiedzi.  Konflikt, który narasta wokół Puszczy Białowieskiej, zaktywizował dwa środowiska, które dzieli wszystko, co z Puszczą związane,- mówił w trakcie konferencji prof. Jan Holeksa z Wydziału Biologii UAM. Całkowicie różne poglądy na temat historii Puszczy, różne oceny jej obecnego stanu i inna wizja przyszłości. Każda ze stron uważa, że jeśli jej żądania nie zostaną realizowane, to Puszcze ulegnie zniszczeniu. Uważam, że ten konflikt ochronie przyrody nie służy, a wręcz szkodzi. Tymczasem, kolejne wystąpienia nie wskazywały na łatwą drogę do kompromisu. Kiedy ekolodzy argumentowali wskazując na unikatowy, bardzo stary drzewostan Puszczy, bogactwo roślin i zwierząt, leśnicy przekonywali, że bez ingerencji człowieka części tego dobra nie da się ocalić. Dla wszystkich jednak było oczywiste, że Puszcza Białowieska potrzebuje specjalnej ochrony. A więc chronić w zwiększonym zakresie, pytanie czy ingerować w procesy zachodzące w puszczy, nawet tak dotkliwe jak gradacja kornika. Na każdy argument jest jakiś kontrargument strony przeciwnej. Jak w życiu…

Czytaj też: Przyrodnicy apelują do premiera

Poniżej prezentujemy wybrane argumenty, które padały po każdej ze stron konfliktu:

Argumenty dotyczące zaniechania działań na terenie Puszczy Białowieskiej (w tym ingerencji w gradacje kornika drukarza).

- Zastosowanie w Puszczy Białowieskiej  wielkoobszarowej ochrony ścisłej pozwoli uzyskać równowagę dynamiczną. Jest to jedyny skuteczny sposób na zachowanie jej bioróżnorodności. Żadne metody ochrony czynnej nie są wstanie zapewnić odpowiednich warunków dla tego bogactwa gatunkowego.

- Las kształtowany przez procesy przyrodnicze, pozbawiony ingerencji człowieka jest unikatowym miejscem badań naukowych. Ta wiedza powinna być wykorzystywana w naukach stosowanych i w praktyce.

- Gdyby spytać laików, z czym kojarzy im się puszcza to odpowiedzieliby, że z żubrem. I to skojarzenie jest prawdziwe. Puszcza Białowieska przyczyniła się do uratowania tego gatunku.

- Udowodniono, że po wyjęciu stuletnich drzew, z odpowiedniego areału, ginie 30% bioróżnorodności, bo prawdziwa bioróżnorodność to zwierzęta glebowe i mikroorganizmy. Natomiast po wyjęciu kłody w określonym okresie rozkładu niknie 70 % bioróżnorodności. Niepotrzebnie niepokoimy się o pewne gatunki: one były, są i będą w Puszczy. To jest element równowagi dynamicznej.

- Dawniej były czynniki, które kreowały przyrost sosen w Puszczy Białowieskiej. W tej chwili uruchomił się procesy niekorzystne dla jej rozwoju. Sosna przetrwa jedynie w rezerwacie ścisłym.

- Naturalne zaburzenia nie są katastrofą dla ekosystemu. W takich wypadkach przeżywalność drzew jest dużo większa niż się zakłada. Powinniśmy przyrodzie pozwolić na trochę więcej.

- Polska jest eksporterem drewna, dlatego, aby złagodzić spór, powinno się rozdzielić funkcje produkcyjną lasów od innych. To rozwiązanie sprawdziło się w wielu krajach. Drewno martwych drzew jest też towarem, który można sprzedać i wywieść z Puszczy.

Argumenty przemawiające za czynną ochroną Puszczy Białowieskiej (w tym za ingerencją w gradację kornika drukarza):

- Wielogatunkowe lasy strefy umiarkowanej powinny osiągać równowagę na powierzchni kilkuset hektarów, a wiec już znacznie mniejszej niż Puszcza Białowieska. Tymczasem, obecnie w wyniku gradacji kornika drukarza na niespotykaną dotąd skale, usychają świerki. Nie można mówić o równowadze dynamicznej lasu, jeśli takiej równowagi nie ma w odniesieniu do jednego z ważniejszych gatunków drzew.

- Gradacji kornika sprzyja stan fizjologiczny świerków, który uległ pogorszeniu na skutek zmian w systemie hydrologicznym oraz wysokich temperatur wpływających na cykl rozwojowy. Po gradacji wraz z świerkami mogą zaniknąć inne gatunki roślin i zwierząt, które są z nimi związane.

- Ślady historii użytkowania Puszczy, np. w postaci gatunków zbiorowisk leśnych, również składają się na jej wyjątkowe bogactwo przyrodnicze  Należy je również chronić.

- W tej chwili na terenie Puszczy Białowieskiej prowadzona jest „hodowla” żubra.  Jeśli nie będziemy tych zwierząt dokarmiać, one zaczną szukać pożywienia poza nią. To może stanowić problem społeczny. A jeśli karmimy tę grupę, to ingerujemy w sposób nieprawdopodobny w przyrodę, bo to są potężni roślinożercy.

- Na terenie Puszczy jest kilka reżimów prawnych, które nakładają się i są absolutnie nieuzgadnialne.

- Od 2012 z powodu gradacji kornika drukarza zamarło ok. 1,5 mln drzew, a kolejnych martwych fragmentów lasu przybywa. W trzech puszczańskich nadleśnictwach w ciągu pięciu lat zginęły drzewa na powierzchni ok. 7,2 tys. ha. To tak, jakby z mapy Warszawy zniknęły nagle trzy dzielnice: Śródmieście, Wola i Ochota.

- Leśnicy, jeśli mają możliwości, są w stanie ograniczyć i bardzo szybko doprowadzić do zatrzymania gradacji kornika. Gdyby w 2012 roku usunięto kilkaset drzew, dzisiaj nie byłoby tego problemu; gradacja gradacji jest nierówna.

Nauka Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.