Dr Katarzyna Marcisz: - Wiele publikuję w dużej mierze dzięki temu, że na studiach doktoranckich trafiłam do bardzo prężnie działającej grupy naukowej prof. Mariusza Lamentowicza. Można powiedzieć, że miałam uprzywilejowany start.
Byłam angażowana do wielu projektów i tak wystąpił efekt kuli śniegowej. Z 36 artykułów, które opublikowałam, niekoniecznie najważniejsze są te o wysokim wskaźniku cytowalności. Bardziej cenię prace, w których mogłam zrobić coś nowego. Taką publikacją jest jedna z mojego doktoratu z 2015 roku, gdzie wykorzystałam kombinację metod - analizę zmian występowania ameb skorupkowych z aktywnością pożarową torfowisk, czego wcześniej nie robiono. Ten artykuł zmienił podejście niektórych naukowców do interpretacji analiz paleohydrologicznych i pożarowych.
Miałam swój udział w trzech artykułach z grupy “Nature”. W dwóch udostępniłam dane, natomiast w trzecim uczestniczyłam w tworzeniu tekstu publikacji. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, które na pewno wykorzystam w przyszłości, zwłaszcza przy pisaniu prac zespołowych. Publikacje, w których jest się współautorem w czasopismach wysoko punktowanych, pomagają pozyskiwać finansowanie na projekty, ale reputację naukową budują te autorskie.
Nie zawsze impact factor i punktacja są najważniejsze. Niedawno opublikowałam pracę pisaną z 16 naukowcami we “Frontiers in Ecology and Evolution” (IF 2.416), które mają tylko 20 punktów na liście ministerialnej. Zależało nam, żeby artykuł znalazł się w numerze specjalnym, dotyczącym ekologii funkcjonalnej. Poza tym to czasopismo otwarte, każdy ma do niego dostęp i często publikuje ono artykuły niekonwencjonalne lub pokazujące nowe analizy czy interpretacje wyników badań. Stwierdziliśmy, że w takim czasopiśmie artykuł dotrze do szerszej grupy badaczy, którzy wykorzystają nasze metody.
To, gdzie uda się opublikować artykuł, w pewnej mierze zależy od szczęścia, np. od tego, na jakiego edytora się trafi - jeden odrzuci, inny uzna, że tekst jest ciekawy. Mój najnowszy artykuł wysłałam do czasopisma za 100 punktów - nie przyjęto go. Wzięłam pod uwagę recenzje, poprawiłam tekst i udało się doprowadzić do publikacji w czasopiśmie znajdującym się o 40 punktów wyżej na liście ministerialnej. Jedno jest pewne – jeśli się nie spróbuje, to artykuł na pewno się nie ukaże!
Czytaj też: Prof. Mariusz Lamentowicz. Joannites na Ziemi Lubuskiej