W poznańskim Muzeum Narodowym właśnie otwarta została wystawa jednego z najwybitniejszych malarzy duńskich XIX wieku Vilhelm Hammershøia. Samo przedsięwzięcie jest wyjątkowe z wielu powodów. Jest to pierwsza wystawa tego malarza w Polsce, a dla Muzeum Narodowego jedno z największych przedsięwzięć logistycznych – na wystawę wypożyczone zostały obrazy z muzeów na całym świecie. W końcu - i to szczególnie warte podkreślenia – kuratorką wystawy jest Martyna Łukasiewicz, która w Instytucie Historii Sztuki UAM przygotowuje rozprawę doktorską pod kierunkiem prof. Stanisława Czekalskiego.
Czym zajmuje się kurator?
W gestii kuratora leży wiele obowiązków, od tych merytorycznych, związanych z przygotowaniem scenariusza i katalogu wystawy, przez pozyskanie obiektów, po współpracę m.in. z działem organizacji wystaw czy edukacji, a także z aranżerami wystawy. Kurator niejako wiąże działania wielu departamentów w muzeum.
Dlaczego Hammershøi? Duńskie malarstwo nie jest chyba zbyt popularne w Polsce?
Właśnie dlatego! Najwyższy czas na odkrycie duńskiej sztuki w Polsce i to w jej najlepszej odsłonie! Hammershøi to jeden z najważniejszych duńskich artystów przełomu XIX i XX w. Choć bezpośrednich impulsów było oczywiście więcej. Z jednej strony były to działania Duńskiego Instytutu Kultury, a szczególnie dyrektorki tego Instytutu – Bogusławy Sochańskiej. W wyniku jej starań doszło do wizyty dyrektorów polskich muzeów w Galerii Narodowej Danii, uczestniczył w niej m.in. prof. Wojciech Suchocki z IHS UAM, wówczas dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu. Wtedy właśnie zrodziło się marzenie zorganizowania wystawy Hammershøia w Polsce. Z drugiej strony, dzięki prowadzonym przeze mnie badaniom do pracy doktorskiej, poświęconej muzealnictwu i sztuce duńskiego Złotego Wieku, udało mi się dość dobrze poznać zbiory kopenhaskiej Galerii Narodowej i innych muzeów, a przede wszystkim nawiązać kontakty, które na etapie organizacji wystawy okazały się bardzo cenne. Kiedy więc pojawiły się sprzyjające okoliczności i zapadła decyzja o organizacji wystawy, powierzono mi przygotowanie scenariusza i rozpoczęcie negocjacji z najważniejszym parterem, czyli Galerią Narodową w Kopenhadze.
Jak wyglądają takie negocjacje?
Do Kopenhagi na pierwszą rozmowę jechałam ze świadomością, że należy nadać konkretny kształt tej współpracy. Spotkałam się z głównym kuratorem Galerii Narodowej i przedstawiłam propozycję scenariusza wystawy, która miała mieć charakter monografii artysty. Najważniejsze było pozyskanie tej instytucji jako partnera wystawy, bo to właśnie w kopenhaskich zbiorach zgromadzonych jest najwięcej dzieł Hammershøia. I udało się! Wtedy już wiedziałam, że fundament wystawy stanowić będą obrazy z Galerii Narodowej. Pozostałe obiekty udało mi się pozyskać m.in. z Musée d'Orsay w Paryżu, Alte Nationalgalerie w Berlinie, prywatnej kolekcji z Nowego Jorku, ale także innych muzeów w Danii, Norwegii i Szwecji.
Tytuł wystawy to „Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza”. Powie Pani coś więcej na ten temat?
Tytuł wystawy to kwintesencja tego, co można odnaleźć w obrazach Hammershøia. Artysta był zafascynowany efektami światła w malarstwie. Wiemy, że często przeprowadzał się w obrębie Kopenhagi, szukając nastrojowych mieszkań, które miałyby także odpowiednie oświetlenie. A potem godzinami studiował światło, utrwalając widoki wnętrz o poranku, po południu i w promieniach zachodzącego słońca. Te obrazy mają niesamowity nastrój, oddają intymność wnętrz, w których artysta żył i tworzył. W obrazach Hammershøia, niezależnie od tego, czy maluje on widok wnętrza, czy krajobraz, odnaleźć można również ciszę skłaniającą do oderwania od codzienności i zatracenia się na chwilę w obrazie.
Podobno Hammershøi nie przepadał za wywiadami…
To był człowiek niezwykle wycofany i spokojny, który w zasadzie nie komentował swojej twórczości. Udzielił może kilku wywiadów w życiu, a na pytania odpowiadał wymijająco. W jednym z nich zapytano go np. dlaczego używa tak stonowanych kolorów, na co miał odpowiedzieć, że nie wie, nie zastanawiał się nad tym, bo zawsze takich używał. I podobnie było w wielu innych przypadkach. Nie zdradził nigdy klucza do swojego malarstwa. To, że był introwertykiem, rezonuje także w jego sztuce. Możemy domyślać się, że raczej z trudem odnajdywał się w Kopenhadze swoich czasów. W jego malarstwie ujawnia się nostalgia za przeszłością. Przykładowo, jeśli Hammershøi malował widoki miasta, to zawsze były to stare dzielnice Kopenhagi i zabytkowe budynki. Podobnie było w przypadku słynnych widoków wnętrz, które emanują ciszą. Często znajdują się w nich odosobnione postaci, które widzimy w momencie, gdy wykonują jakąś codzienną czynność, zupełnie jak w obrazach Vermeera.
Które obrazy zobaczymy w Poznaniu?
Wystawy Hammershøia organizowane są na całym świecie, a o wypożyczenie jego dzieł zabiegają najlepsze muzea. Po kilku latach starań udało się jednak sprowadzić do Polski jedne z najważniejszych dzieł artysty, prawdziwe perełki. Galeria Narodowa w Kopenhadze wypożyczyła nam swoje flagowe dzieło „Pokój przy Strandgade 30 ze światłem słonecznym na podłodze”, Hirschsprung Collection wspaniałe „Wnętrze z czytającym młodym mężczyną”, a Musée d'Orsay obraz „Młoda kobieta. Odpoczynek”. Oprócz tego na wystawie znajdą się też fenomenalne pejzaże, widoki architektury oraz obrazy, które z Hammershøiem zupełnie się nie kojarzą, czyli akty. Pokażemy także rzadko eksponowane rysunki, a dopełnieniem wystawy będzie część poświęcona warsztatowi artysty, którą udało się przygotować we współpracy z kuratorami Galerii Narodowej w Kopenhadze. Na początku tego roku rozpoczęli oni projekt badawczy poświęcony Hammershøiowi, a pierwsze wyniki badań zostaną zaprezentowane właśnie na naszej wystawie!
Planujecie też Państwo konferencję naukową w Instytucie Historii Sztuki…
Tak, bardzo zależy nam, aby pierwszej w Polsce wystawie Hammershøia towarzyszyła naukowa dyskusja poświęcona artyście i recepcji jego twórczości. Konferencja odbędzie się 13-15 stycznia 2022 roku na UAM. Organizujemy ją wspólnie z Uniwersytetem w Aarhus, a wśród gości konferencji znaleźli się m.in. wiodący badacze duńscy zajmujący się twórczością Hammershøia.
zob. też. Prof. UAM Piotr Korduba. Ratujmy design