26 grudnia 1918 roku Ignacy Paderewski przyjechał do Poznania. Przyjechał, choć Niemcy robili wszystko, by temu przeszkodzić. Próby zawrócenia go z podróży na trasie Gdańsk - Poznań - Warszawa nie dały rezultatu. Poznań przygotował się do odwiedzin już w Wigilię.
Na ulicach pojawiały się polskie sztandary, gdzieś chodnikami maszerowali zdelegalizowani skauci, wrzało w koszarach. Pospiesznie organizowano polskie oddziały. Dozbrajano ludność. Mróz był okropny, a mimo to wieczorem, 26 grudnia tysiące ludzi stanęło na trasie z dworca do Bazaru. Po kilku godzinach oczekiwania, gdy pociąg wtoczył się wreszcie na poznański dworzec, Niemcy byli bezradni. Mieli zawrócić Paderewskiego z jego trasy, a zdobyli się jedynie na wyłączenie prądu na stacji.
Zamiast żarówek zapłonęło trzy tysiące pochodni przygotowanych przez Polaków. Wyraźnie wzruszony Paderewski zapewniał: "Teraz nadejdą dla Was lepsze czasy". Tłum szalał. Ośmiuset polski żołnierzy stało pod bronią czekając na hasło do walki. Kolejny tysiąc czekał na broń. Walki wybuchły następnego dnia, tuż po manifestacji kilkunastu tysięcy polskich dzieci, które przyszły pod Bazar.
Czytaj także: Uniwersytet Powstańców