- Wigilia 1 listopada była dniem odwiedzin dusz osób zmarłych, za którymi tęskniono, chciano się z nimi spotkać, porozmawiać, jeszcze raz doświadczyć ich bliskości - mówi prof. Anna Weronika Brzezińska z Instytutu Antropologii i Etnologii UAM o znaczeniu Wszystkich Świętych i Zaduszek w kulturze tradycyjnej. Naukowczyni uważa też, że nowe zwyczaje obchodzenia tych świąt znalazły swoje miejsce w naszej tradycji.
Zapytaliśmy prof. Annę Weronikę Brzezińska, czy dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki zawsze miały refleksyjny charakter w polskiej kulturze?
W tradycyjnej kulturze, także Wielkopolski kluczowym momentem związanym ze wspominaniem zmarłych była noc z 31 października na 1 listopada. Był jeden z kilku dni zadusznych w ciągu roku. Wierzono, że dusze osób zmarłych powracały na ziemię, by odwiedzić swoje domy i domowników. Stąd też bardzo duże znaczenie symboliczne miało światło. Świeczki zapalano nie tylko na grobach, ale przede wszystkim w domach, zostawiano otwarte drzwi i uchylone okna, aby dusza wiedziała, gdzie jest jej dom. Nie miało to nic wspólnego ze straszeniem i horrorami. To był dzień odwiedzin dusz osób zmarłych, za którymi tęskniono, chciano się z nimi spotkać, porozmawiać, jeszcze raz doświadczyć ich bliskości.
Później tradycje różnych kościołów, przede wszystkim tradycja kościoła chrześcijańskiego uczyniły ten dzień dniem Wszystkich Świętych, nadając mu ramy doktrynalne. Myślę, że nawet we współczesnych sposobach obchodzenia tego święta zachowało się dużo elementów tradycyjnych, chociażby wspominanie zmarłych. Dla mnie ten dzień nie jest refleksyjny na smutno. W mojej rodzinie był okazją do miłego spotkania rodzinnego na grobach, potem na wspólnym obiedzie, na którym owszem wspominaliśmy bliskich, opowiadaliśmy historyjki, anegdotki, wypominki. To był dzień, który skłaniał do bycia razem jako rodzina, bo na co dzień albo się nie miało czasu albo żyło się daleko od siebie. Zauważmy, że wiele współczesnych elementów świętowania jest związanych z jedzeniem. Na cmentarzach w Poznaniu możemy kupić rogale marcińskie, pierniki, rury, kiełbasy. To jest element biesiadny, przypominający, że kiedyś w domach zostawiano duszom mleko i słodkie bułki.
Od kilku lat weszło do tradycji naszych społeczności przyozdabianie domów dynią rozświetlającą mrok oraz zwyczaj “cukierek albo psikus” czyli zbieranie przez dzieci słodyczy po domach. Są różne konfiguracje, może to być impreza przebierańców albo wspólne organizowanie korowodów halloweenowych. W ten sposób funkcjonują współczesne społeczności lokalne. Spotykanie się w grupie rodzinnej lub sąsiedzkiej, chodzenie po dzielni jest też sposobem na podtrzymywanie więzi społecznych. Rozumiem, że komuś może się nie podobać trochę prześmiewczy charakter takiego świętowania, jednak my wszyscy jesteśmy zlepkiem różnych tradycji. We mnie jest przestrzeń na te tradycje. Dajcie dzieciom chodzić po cukierki! W moim domu cukierki zawsze na nie czekają.
Właśnie dziś 31 października odbędzie się Hallowilda 2023, pochód halloweenowy zorganizowany przez Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Start o godz. 17:00, miejsce spotkania - szkoła podstawowa przy ul. Różanej w Poznaniu. Więcej informacji na stronie: https://www.facebook.com/events/7611154065566694