Z punktu widzenia nauk społecznych, których jestem reprezentantem, fakt, że nauki społeczne i humanistyczne wypadają gorzej w zestawieniach cytowań, może być frustrujące.
Nie czuję się przygotowany do udzielenia pełnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, ale - z grubsza biorąc - sądzę, że wynika to z większej kumulatywności wiedzy w naukach przyrodniczych oraz większej możliwości porównywania wyników. Tak czy inaczej, zestawienia bibliometryczne nie są sprawiedliwe, gdy się porównuje różne dyscypliny. Gdyby ktoś chciał oportunistycznie dobrać problematykę swoich publikacji tak, by uzyskać najlepsze wskaźniki, to powinien publikować w czasopismach medycznych. W przeciwieństwie do medyków, wiele nauk – także przyrodniczych - jest poszkodowanych już przez to, że skala badań i publikacji dziedzinowych jest stosunkowo mniejsza.
Choć bezrefleksyjne stosowanie wskaźników bibliometrycznych może przynieść opłakane skutki, to mają one duży sens. Indeks Hirscha nie został stworzony przez minister Kudrycką, żeby zrobić krzywdę naukom społecznym i humanistycznym, lecz powstał jako narzędzie pomocne samym naukowcom przy rekrutacjach na stanowiska akademickie. Narzędzia bibliometryczne są narzędziami oceny pracy naukowej, które mogą pomóc w promowaniu dobrych badań i niwelowaniu dystansu dzielącego naszą uczelnię względem ośrodków z Czech, Słowenii i innych krajów, które nas prześcignęły.
Jak pogodzić rygoryzm wskaźników, których siłą jest porównywalność, z nierównymi szansami dyscyplin? Dobre są stosunkowo proste rozwiązania. Przypominam sobie z czasów studenckich, że przyznawanie stypendiów za wyniki w nauce przez proste stosowanie średniej z egzaminów, w praktyce eliminowało chemików, dla których uzyskanie średniej ocen 4 było marzeniem, podczas gdy na innych kierunkach (pomińmy, na jakich) uzyskanie średniej 5,0 nie było niczym nadzwyczajnym. Zdroworozsądkowy podział puli stypendiów na poszczególne kierunki i dalej rozdysponowanie kwot niezależnie, według rozkładów dla każdego kierunku, okazał się skuteczny. Podobne rozwiązania są obecnie stosowane w ramach ID-UB. Wydaje się to właściwe, lecz zapewne za jakiś czas ten system się przepoczwarzy i będzie wymagać zmian.
Z indywidualnego punktu widzenia, cytowania stanowią dowód na wartość naszej pracy. Żeby ta praca została dostrzeżona, należy ją opublikować w czasopiśmie czytanym przez specjalistów, którzy mogą się do niej odnieść. W moim przypadku, dobrze cytowane artykuły były opublikowane w czasopismach z wysokim impact factor. Jak opublikować w takim czasopiśmie? Po pierwsze, niemal wszystkie moje artykuły są współautorskie. Badania, które przyniosą nową wiedzę, są trudne do przygotowania. Miliony naukowców na całym świecie pracuje – także nad tematami, którymi my się zajmujemy. Współpraca z innymi badaczami, zwłaszcza z kilku dyscyplin, daje większą szansę na nowatorstwo. Po drugie, żeby móc współpracować, trzeba bazować na grantach badawczych. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet współpraca poza grantami (co oczywiście się zdarza) wynika najczęściej z wcześniejszej współpracy grantowej.
Wreszcie sądzę, że nie należy się zamykać całkowicie we wskaźnikach. Zdarza mi się opublikować artykuły, które nie dają bezpośrednich zysków punktowych. Wraz kolegami prawnikami opublikowaliśmy np. artykuł w „Journal of Water Law”, który jest dla mnie bezwartościowy punktowo. Ale z kolei przygotowaliśmy też razem artykuł do „Ecology and Society”, co z kolei dla prawników jest publikacją bez znaczenia. Dobry materiał warto publikować bez względu na punkty.
Prof. Piotr Matczak, kierownik Zakładu Studiów nad Dynamiką Społeczną na Wydziale Socjologii UAM
zob. też