Wersja kontrastowa

Prof. Henryk Koroniak. Miałem trochę szczęścia

prof. Henryk Koroniak Fot. Adrian Wykrota
prof. Henryk Koroniak Fot. Adrian Wykrota

Wykłady z chemii organicznej prowadziłem przez ponad ćwierć wieku, od 1993 roku. To sporo i stwarza możliwość chociażby przybliżonego porównania co było kiedyś i jak jest dzisiaj.

 

Nigdy nie twierdziłem, że nowe pokolenia studentów są coraz mniej ambitne, mniej zmotywowane, mniej wykształcone. Żyjemy w innych zupełnie czasach, niż te, w których ja studiowałem. Niewątpliwie każde pokolenie studentów jest inne, bo inny jest otaczający nas świat, ale to nie jest szczególnie istotne. Zawsze w każdej grupie znajdują się osoby, które chłoną z entuzjazmem to, o czym mówię na wykładach, ale byli i są tacy, których spotykałem rzadko, czasami tylko na egzaminie (wtedy najczęściej wielokrotnie…). Inaczej mówiąc, moim zdaniem, studenci nie zmieniają się w zmieniających się czasach…Statystycznie to samo, czyli jakby przekornie przeczę staremu przysłowiu: tempora mutantur, et nos mutamur in illis.

Jak do słuchaczy dotrzeć? Uważam, że studenci bardzo szybko oceniają prowadzącego zajęcia i błyskawicznie wiedzą, czy warto przychodzić na wykłady, czy wystarczy tylko poczytać podręcznik. W obszarze mojej działalności (chemia organiczna) konieczne jest zrozumienie problemów i spora koncentracja. Dość łatwo można słuchaczy „zgubić”, omawiając zawiłe niekiedy mechanizmy reakcji. Podobno Melchior Wańkowicz, a wykładowcą był znakomitym, twierdził, że aby wykład był zrozumiały, co 15 minut należy audytorium dla higieny psychicznej „odśmiać”, bo inaczej będzie do słuchaczy docierało bardzo niewiele. Nie zalecam opowiadania dowcipów, ale niewielkie dygresje, zwłaszcza te na temat, są jak najbardziej mile widziane.

Uważam, że studiowanie takich dziedzin jak chemia i inne nauki eksperymentalne, to spory wysiłek intelektualny, który wymaga dużego nakładu pracy. Żeby osiągnąć sukces, musi zostać wyzwolony swoisty entuzjazm, a ten entuzjazm powinien stymulować nauczyciel. W jaki sposób? Tutaj racje miał Wilhelm von Humboldt twierdząc, że tylko osoba zaangażowana osobiście w badania może być dobrym nauczycielem. Dlaczego? Bo tylko taki nauczyciel ma więcej do powiedzenia niż zapisano w podręczniku, bo potrafi wykorzystać swoje własne unikalne doświadczenie.

A poza tym jest jeszcze jeden problem: są osoby obdarzone wrodzonym darem dobrego mówcy i nauczyciela. Może więc miałem trochę szczęścia, Opatrzność nade mną czuwała i jestem jednym z nich???

zob. też.

 

Nauka Wydział Chemii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.