Modernizacja wsi, np. ocieplanie domów i budynków gospodarskich, daje oszczędności energii, ale źle odbija się na populacji ptaków. Naukowcy badający wielkopolskie wsie wskazują na "słabe punkty" - obszary pominięte w działaniach ochroniarskich, a mające wpływ na utratę różnorodności ptasich gatunków.
Elewacja kontra ptaki?
"W oparciu o badania 104 wsi w Wielkopolsce wykazaliśmy, że modernizacja wsi - wzrost udziału nowych i wyremontowanych budynków, zgodny z europejską polityką wspierania wzrostu jakości życia na wsi oraz redukcji emisji CO2 w sektorze mieszkalnym - wiąże się z dramatycznym spadkiem liczebności ptaków gniazdujących w budynkach, np. wróbla, mazurka czy jaskółki dymówki" – poinformowała PAP pierwsza autorka badania, dr Zuzanna M. Rosin z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Szwedzkiego Uniwersytetu Rolniczego (SLU) w Uppsali.
Badania prowadzone były w sezonie lęgowym 2017 r. we wsiach o zwartej zabudowie, otoczonych głównie przez pola, łąki i pastwiska. Metodyka wyboru wsi pozwoliła na oddzielenie efektu modernizacji wsi od efektu intensyfikacji rolnictwa w otaczającym krajobrazie. Naukowcy liczyli ptaki w centralnym obszarze wsi, obejmującym 6 ha powierzchni w każdej miejscowości. Odnotowali niemal 10 tys. ptaków reprezentujących gatunki gniazdujące w budynkach lub na elewacji, takich jak wróble, mazurki czy szpaki (w sumie - 13 gatunków). Naliczyli też niemal 2,5 tys. ptaków z do 30 gatunków prowadzących lęgi na drzewach, jak sierpówki, dzwońce i inne.
Podczas badań naukowcy zwracali uwagę na cechy otoczenia: czy w badanym miejscu znajduje się gospodarstwo rolne, czy samo gospodarstwo mieszkalne, nowe czy stare, odnowione czy nie. Zestawienie tych informacji pozwala bowiem sprawdzić związek pomiędzy stopniem modernizacji wsi a liczebnością bądź różnorodnością ptaków prowadzących lęgi.
Modernizacja budynków nie wpływała znacząco na bogactwo gatunków gniazdujących na budynkach czy na drzewach. Miała jednak dramatyczny wpływ na ogólną liczebność ptaków gniazdujących w budynkach – alarmują autorzy badania, naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza (UAM) w Poznaniu, Szwedzkiego Uniwersytetu Rolniczego (SLU) w Uppsali, Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz Instytutu Biologii Ssaków w Białowieży.
We wsiach intensywnie odnowionych, gdzie udział nowych i wyremontowanych budynków sięga 80 proc., ptaków z gatunków prowadzących lęgi wśród zabudowań mieszkalnych i gospodarczych jest aż o połowę mniej, niż we wsiach „zaniedbanych”.
Czytaj także: Magnes zmienia zachowanie psów
Chronić przyrodę... we wsi
"Praca wskazuje na niezauważony dotąd konflikt pomiędzy różnymi celami zrównoważonego rozwoju w krajobrazie rolniczym" – zwraca uwagę pierwsza autorka badania, Zuzanna M. Rosin z UAM i SLU. To zaś oznacza, że całe wsie oraz pojedyncze gospodarstwa mogą pozostawać poza zasięgiem obecnie prowadzonej polityki ochrony przyrody. Dlaczego? Bo nie podpadają pod definicję ani terenów chronionych, ani rolniczych, których dotyczą konkretne działania ochronne.
Według Zuzanny Rosin obecnie od strony prawnej ochrona ptaków na terenach zabudowanych w Polsce wygląda nie najgorzej - przynajmniej teoretycznie (patrz - poniżej). Podaje przykład GDOŚ, która nakłada na inwestora obowiązek ochrony środowiska na obszarze prowadzenia prac budowlanych. Ale zastrzega, że choć prawo dotyczące ochrony zwierząt obowiązuje wszystkich - to praktyka może być problemem. "Choćby dlatego, że na obszarach wiejskich większość budynków jest prywatna i remontowana na własną rękę" - mówi.
Ochronie ptaków sprzyja edukacja. "Ludzie po prostu nie myślą o tym, że remontując swój dom czy budynki gospodarcze w nieodpowiednim momencie i w nieodpowiedni sposób, zabijają bądź przepędzają ptaki i niszczą ich siedliska lęgowe" - zauważa.
Dodaje, że w trakcie sezonu lęgowego (od marca do czerwca) warto też obserwować okolicę pod kątem prac remontowych, i w razie podejrzenia łamania prawa - reagować. "Gatunki, które najbardziej cierpią z powodu remontów są większości z nas bardzo dobrze znane - wróbel, jerzyk, jaskółka oknówka" - mówi biolożka z UAM.
Ochrona ptaków oznacza też wyzwanie dla architektów, którzy powinni projektować budynki tak, by były one zarazem energooszczędne i przyjazne dla ptaków. Można np. wkomponować budki lęgowe, szczeliny, półki w elewację - sugeruje dr Rosin. Jej zdaniem kompromis jest dość łatwo uzyskać: "wystarczy prowadzić prace remontowe w odpowiedni sposób i wieszać budki - lub integrować je z elewacją tak, by się nie wyróżniały - na wyremontowanym budynku. Niestety, oznacza to koszty, związane z opinią ornitologa czy zakupem budek".
Mówiąc o możliwych rozwiązaniach problemu biolożka sugeruje włączenie do rządowego programu finansowego wsparcia termomodernizacji budynków prywatnych (na wsiach i w miastach także) obowiązku wykonania ekspertyzy ornitologicznej przed rozpoczęciem prac remontowych i kompensacji zniszczonych siedlisk. Idealnie - zaznacza - gdyby takie ekspertyzy były finansowane przez państwo, przy legislacji na poziomie UE i rządowym, a realizacji na poziomie samorządów.
"Dodatkowy wydatek na ochronę zwierząt to dla wielu osób fanaberia. Ale nic bardziej mylnego! Ochrona przyrody leży w naszym interesie" - podkreśla Zuzanna Rosin. "Coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć, że bez bioróżnorodności na dobrym poziomie i związanych z nią świadczeń ekosystemowych rozwój jest niemożliwy na dłuższą metę. Wesoło ćwierkające stadko wróbli za oknem to nie tylko przyjemne tło codziennego życia. To związane z ptakami także inne - obok estetycznych - świadczenia ekosystemowe, np. kontrola owadów, w tym szkodników upraw, obieg pierwiastków. To także sygnał o stanie środowiska, w którym żyjemy" - podkreśla.
Cały artykuł przeczytacie na stronie Nauka w Polsce.