Z dr. Wiesławem Banachem z Wydziału Antropologii i Kulturoznawstwa, laureatem Nagrody Praeceptus Lauretus rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.
Co pan lubi, a czego nie lubi w pracy ze studentami?
Dla dydaktyka kwintesencją pracy na uczelni jest prowadzenie zajęć. Z jednej strony muszą być one interesujące, z drugiej – nie mogą opierać się na efekciarstwie. Sztuczność z tym związaną młodzież wyczuwa od razu. Jeśli chodzi o wykłady, to najbardziej lubię proces przygotowywania się do nich. Jak sprawić, aby często skomplikowane zagadnienia przekazać w przystępnej, atrakcyjnej i zrozumiałej formie, a przy tym skłonić słuchacza do zastanowienia się nad nimi i rozbudzić potrzebę samodzielnego ich studiowania? Podczas konwersatoriów, ćwiczeń, laboratoriów i seminariów najbardziej cenię sobie szczerą i otwartą wymianę zdań. Jej warunkiem jest jednak brak, często dziś spotykanej, autocenzury, która uniemożliwia swobodę wypowiedzi. Trudno mi wskazać coś, czego jakoś specjalnie nie lubię w pracy ze studentami. Jedyne, co mógłbym tu wskazać, to brak wśród nich poczucia humoru. Prowadzę zajęcia od 26 lat i widzę, że z posiadaniem dystansu do siebie i otaczającej rzeczywistości jest wśród młodych ludzi, niestety, coraz gorzej.
Jakie wartości chce pan przekazać studentom?
Z mojego doświadczenia pracy ze studentami jasno wynika, że wszelkie próby narzucania im jakichś wartości, czy też nakłaniania do czegoś wywołują efekt odwrotny do zamierzonego. Dlatego, odwołując się do średniowiecznego rozumienia uniwersytetu jako „wolnego rynku idei”, staram się podczas zajęć stworzyć takie warunki, pokazać takie argumenty i racje, czy też postawić kwestie do dyskusji w taki sposób, aby studenci autentycznie zainteresowali się danym zagadnieniem i sami doszli do jakichś konkluzji oraz wyrobili sobie własne zdanie. Możliwe to jest w oparciu o poszanowanie takich wartości, jak swoboda wypowiedzi, odwoływanie się do argumentów racjonalnych, unikanie stereotypów, uprzedzeń, czy powielania nabytych w szkole średniej i Internecie kalek myślowych, a także wyzbycie się ideologicznego zaślepienia, które niestety stanowi coraz bardziej powszechną cechę, zwłaszcza wśród studentów kierunków humanistycznych. Dlatego przekonuję ich, że nie należy ulegać wpływom otoczenia i starać się jednak mieć własne zdanie w danej sprawie. Nawet jeżeli jest ono niepopularne i idące pod prąd obowiązujących trendów czy mód.
Czytaj też: Bas van der Ham. Samotność w sieci