Wersja kontrastowa

Julia Orłowska. Pomaganie to uczenie się od siebie nawzajem

fot. Adrian Wykrota
fot. Adrian Wykrota

Julia Orłowska to niezwykle aktywna studentka stosunków międzynarodowych na WNPiD. Jest współtwórczynią projektów „Globalna Wioska” i „Globalny Podcast”, współorganizatorką ogólnopolskiego konkursu dla szkół podstawowych „cześć, Europo!”, a także tegoroczną laureatką Studenckiego Nobla w kategorii działalność społeczna. Rozmawia z nią Jagoda Haloszka.

 

 

Przed naszą rozmową poprosiłam cię, abyś opowiedziała o kilka słów o sobie. Aktywności i zaangażowania nie można tobie z pewnością odmówić. Zadam to samo pytanie, które w tamtym roku zadałam Sandrze Wawrzyniak - notabene z twojego Wydziału – Wiesz, że doba ma 24 godziny?

Tak (śmiech). Uważam jednak, że przy zdrowo ustalonych priorytetach na wszystko jest czas.

Czym jest dla ciebie działalność społeczna?

Działalność społeczna to dla mnie pielęgnowanie wrażliwości w swoim otoczeniu. Wrażliwości na potrzeby innych, na ich problem, czasem nawet na małe wyzwania, z którymi mierzą się w ciągu każdego dnia. Niezwykle ważna jest przy tym umiejętność słuchania innych ludzi oraz obserwowania otaczającej nas rzeczywistości. Nie jest to wcale tak łatwe, jak może się wydawać. Jako ludzie mamy tendencję do przenoszenia własnych potrzeb na innych — zamiast zrobić wstępny wywiad i bezpośrednio zapytać, czego dana grupa potrzebuje, wdrażamy pomysły, które wydają się nam najlepsze z naszej perspektywy. Tymczasem działalność społeczna sprowadza się do poznawania świata z innego punktu widzenia i to jest duża odpowiedzialność.

Antoninę M. Tosiek, która również w tym roku zdobyła Studenckiego Nobla, zapytałam czy pamięta swoje pierwsze słowo. A czy ty pamiętasz swoją pierwszą akcję?

Jeśli mam być szczera, to mam słabą pamięć do takich rzeczy (śmiech). Nigdy jednak nie zapomnę, gdy w I klasie liceum organizowaliśmy ze znajomymi projekt o nazwie „Niewidzialni Niewidomi” i pewnego dnia w autobusie trafiliśmy przypadkowo na niewidomego mężczyznę. Zauważyliśmy, że ma problem, dlatego spytaliśmy się go, czy możemy mu jakoś pomóc. Okazało się, że przyda mu się wsparcie w dotarciu na odpowiedni peron na dworcu. Rozmowa była tak miła, że zwykła przechadzka zamieniła się w ponad dwugodzinne spotkanie. W jego trakcie pan S. powiedział nam, że osobą niewidomą stał się niedawno. Mówił, że wcześniej nie zastanawiał się nad problemami osób z niepełnosprawnościami, zanim sam tego nie doświadczył. „Utrata wzroku pozwoliła mi spojrzeć na świat z innej perspektywy”— te słowa zapadły mi w pamięć. Niezwykle uśmiechnięty, inspirujący i życzliwy człowiek. To było pierwsze spotkanie w moim życiu, które wywarło na mnie tak duży wpływ. 

Czytaj także: Antonina M. Tosiek. Życie jest jak nieumyte naczynia

Gdy łączyłaś się z naszymi czytelnikami tuż po otrzymaniu Studenckiego Nobla, powiedziałaś: „Marzy mi się, aby wrażliwość społeczna była zawsze nagradzana”. Nie obawiasz się, że ktoś może zarzucić ci, że robicie to tylko dla nagród i pieniędzy?

Podzielę się swoją subiektywną opinią, bazującą na obserwacji środowiska młodzieżowego przez ostatnie lata. Młodzi ludzie działający społecznie mają często wielkie serca. Czasem jest to nadużywane i wykorzystywane przez starsze osoby w ich otoczeniu. Młodzi działacze rzucają się w wir pomagania innym, robią wszystko, o co ktoś ich poprosi, mają duży problem z priorytetyzowaniem swoich potrzeb. Kończy się to czasem zatraceniem samego siebie i wpadnięciem w pułapkę niskopłatnych prac, które robi się dla idei — tymczasem, kiedy chcemy dbać o innych, musimy zadbać też o siebie. Sama przez długi czas budowałam w sobie szacunek do swojej pracy. Przeżyłam wiele załamań, ponieważ dużo osób nadużywało mojej chęci pomagania. Powiedziałam, że chciałabym, żeby „wrażliwość społeczna zawsze była nagradzana”, ponieważ wiem, z jaką rzeczywistością i pułapkami mogą spotykać się młodzi ludzie. Chciałabym ich w tym odciążyć.

Zadałam to pytanie, ponieważ niedawno w sieci wylał się hejt na jedną z aktywistek, która w Internecie poprosiła o pieniądze na nowego laptopa. To miał być prezent na jej 30-te urodziny i miał jej służyć do pracy. Wtedy w sieci pojawiły się komentarze m.in. o treści „weź się do porządnej pracy”, „idź i zarób”. Skąd wziął się ten stereotyp, że aktywiści nie pracują, a jak już coś robią, to najczęściej przykuwają się do drzew?

Każdy ma prawo prosić o pomoc. Powiem więcej: każdy ma prawo cenić własną pracę. Jeżeli wpłacanie pieniędzy na zbiórkę jest dobrowolne i ma być gestem wsparcia dla autorki, nie widzę w tym żadnego problemu. Bycie działaczem społecznym nie polega na byciu ascetą, tylko na skutecznym działaniu na rzecz swojego otoczenia. Co to znaczy? To znaczy, że trzeba umieć przekuć zakup takiego laptopa w działania, których wartość wyniesie kilkakrotnie więcej niż ten wydatek.

Wracając jeszcze do tego, co powiedziałaś wcześniej o czasie. Kiedy, według ciebie, można powiedzieć – „pomogłem/am komuś!”?

Mądra pomoc to dla mnie tworzenie przestrzeni, zwalczanie systemowych przeszkód, dawanie szansy i narzędzi. To zarówno jednorazowe akcje, jak i długofalowe projekty. Chciałabym pomagać tak, żeby druga osoba wyniosła coś z moich działań i była potem w stanie sama dzielić się dobrem. Nie chciałabym nigdy nikogo od siebie uzależnić. Pomaganie to w końcu uczenie się od siebie nawzajem.

Ludzie UAM Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.