Wersja kontrastowa

Dr Iwona Mazur. Przekładając obraz na słowo

Dr Iwona Mazur, fot. A.Wykrota
Dr Iwona Mazur, fot. A.Wykrota

Doktor Iwona Mazur z Wydziału Anglistyki naukowo zajmuje się między innymi audiodeskrypcją. Naukowczyni realizuje właśnie projekt „Osoby z niepełnosprawnością wzroku a funkcje tekstów multimodalnych: Opracowanie modelu funkcjonalnego audiodeskrypcji”, finansowany przez Narodowe Centrum Nauki w programie Opus 24. 

 

Czy poprawnie przygotowana audiodeskrypcja jest rodzajem słuchowiska?

 

– Audiodeskrypcję rzeczywiście można porównać do słuchowiska, ponieważ ma pewne cechy wspólne, jednak – i to należy podkreślić – słuchowiskiem nie jest. Przy słuchowisku tworzymy narrację wyłącznie na podstawie dialogów i dźwięków. Natomiast w audiodeskrypcji opieramy się na tekście wyjściowym, który zawiera warstwę słowną i dźwiękową, ale przede wszystkim warstwę wizualną. Dialogi i istotne dźwięki, na przykład w filmie, stanowią dla audiodeskryptora ramy opisu, których nie może naruszyć. Podstawowa trudność w audiodeskrypcji polega na zastąpieniu złożonego obrazu, który osoby widzące postrzegają holistycznie, zwięzłym opisem, który osoba z dysfunkcją wzroku przetwarza w sposób linearny. 

 

Audiodeskrypcja jest stosunkowo nową „usługą”?

 

– Za jej początek uznaje się rok 1981, kiedy to po raz pierwszy opisany został spektakl w waszyngtońskim teatrze Arena Stage. W Polsce natomiast audiodeskrypcja zaistniała dopiero w 2006 roku. Pierwsze badania naukowe opisujące to nowe zjawisko pojawiły się mniej więcej 25 lat temu. Jest to więc młoda dziedzina wiedzy, ale też sporo udało się już osiągnąć. Początkowo badania skupiały się głównie na odbiorcy. Druga ścieżka badań dotyczyła techniki przygotowania opisu. Prowadzone były też badania eksperymentalne, w których naukowcy próbowali między innymi dowiedzieć się, na czym koncentruje wzrok osoba widząca oglądająca film. Ja również brałam w takich projektach udział.

 

Mój obecny projekt próbuje całą tę wiedzę uporządkować. To z jednej strony będzie próba konceptualizacji teoretycznej, której według mnie nadal brakuje, ponieważ tak jak powiedziałam, jest to stosunkowo młoda dziedzina, a z drugiej zaproponuję bardzo praktyczne narzędzie, które może być przydatne szczególnie do szkolenia audiodeskryptorów. 

 

Nazywa to pani „funkcjonalnym modelem audiodeskrypcji” – funkcjonalny to znaczy jaki?

 

– Wiele kontrowersji w kontekście audiodeskrypcji wywołuje kwestia obiektywizmu w opisie. Oglądając film, nawet doświadczony audiodeskryptor przepuszcza go przez swój filtr, nieświadomie go interpretuje. Mój model ma na celu zmniejszenie subiektywizmu w opisie poprzez wnikliwą analizę tekstu wyjściowego między innymi przez pryzmat funkcji przypisanych tekstowi przez jego twórców, na przykład reżysera w przypadku filmu. W tym celu stworzyłam oryginalną klasyfikację tekstów multimodalnych, rozróżniając pięć podstawowych funkcji: narracyjną, informacyjną, perswazyjną, estetyczną i rozrywkową. I tu może wyjaśnię: funkcję narracyjną w moim modelu pełnią wszystkie filmy i seriale, informacyjną – serwisy informacyjne oraz filmy dokumentalne lub przyrodnicze, funkcję perswazyjną – na przykład reklamy, rozrywkową – programy rozrywkowe, natomiast funkcję estetyczną – na przykład kino eksperymentalne, w którym ważną rolę odgrywać będzie muzyka lub poetyckie ujęcia. Oprócz tego wyróżniam kilkanaście funkcji pobocznych, takich jak suspens czy komizm. Obrane strategie opisu będą się różnić w zależności od dominujących funkcji. Mój model stanowi ramy dla wielowymiarowej analizy tekstu wyjściowego, która pomoże określić funkcje danego filmu czy programu oraz to, za pomocą jakich kodów semiotycznych te funkcje zostały zrealizowane. 

Analiza będzie polegała na przyjrzeniu się tym kodom, czyli na przykład temu, czy dana funkcja w tekście informacyjnym jest bardziej realizowana przez narrację czy dialog, czy może jednak przez obraz. Jeżeli przez narrację czy dialog, to opis może być skromniejszy, ponieważ ta funkcja zostanie zrealizowana w dużej mierze w sposób dostępny dla naszych odbiorców.  

 

Czyli w przypadku programu publicystycznego skupimy się jedynie na opisie osób w nim występujących?

 

– Ale też dopowiemy jakieś gesty, które być może wykonają uczestnicy w celu nadania odpowiedniego sensu swoim wypowiedziom. Opiszemy ten gest, ale za każdym razem będziemy zastanawiać się nad jego funkcją. To jest dość złożony problem, ale mój model – mam nadzieję – szczegółowo to opisze. 

 

A jeśli będzie to kino artystyczne – na czym wtedy należałoby skoncentrować opis? Co z elementami w filmie, które leżą w sferze niedopowiedzenia?

 

– Tu też mamy szereg strategii. Jeżeli nasza analiza wykaże, że język filmu jest poetycki i pełni ważną funkcję estetyczną, wówczas skupimy się na opisie tego, co widzimy, na przykład odpowiednio będziemy manipulować strukturami językowymi. Jesteśmy w stanie przekazać, że coś jest pokazane w zbliżeniu albo że, wprost przeciwnie, znajduje się na dalszym planie. Natomiast co do niedopowiedzeń w filmie, to musimy pamiętać, że my nie opowiadamy filmu, nie przygotowujemy jego streszczenia, ale przekładamy obraz na słowo i – tak jak w tłumaczeniu międzyjęzykowym – możemy być bliżej lub dalej oryginału. Jeśli mamy pewne niedopowiedzenia i intencją twórcy jest, aby tak pozostało, to możemy pozostać bliżej oryginału i opisać, w jaki sposób twórca zrealizował to na ekranie. W takim przypadku celem audiodeskrypcji będzie, aby niewidomy widz – i nie jest to oksymoron w tym kontekście – oczami wyobraźni zobaczył to, co i my widzimy.

 

Zastanawiam się, jak wyglądałby opis serialu „Przyjaciele” – czy w ogóle w tym przypadku potrzebna jest audiodeskrypcja?

 

– Ten serial został opisany w wersji angielskiej. Ale to bardzo dobry przykład. Opisując komedię, należy zwracać uwagę na to, w jaki sposób funkcja komiczna została zrealizowana. W „Przyjaciołach” są to przede wszystkim dowcipne dialogi. Dla porównania serial taki jak „Jaś Fasola” to głównie humor sytuacyjny. W pierwszym przypadku efekt komiczny bazuje w dużej mierze na warstwie werbalnej, w drugim na wizualnej. W obu przypadkach strategie opisu będą zupełnie różne, mimo iż funkcja tekstu jest ta sama. 

 

Wspomniała pani, że w przypadku „Przyjaciół” dostępna jest audiodeskrypcja w języku angielskim. Czy audiodeskrypcję można przetłumaczyć?

 

– Tłumaczenie jest jedną z metod tworzenia audiodeskrypcji. Natomiast należy podkreślić, że nie powinno być to tłumaczenie 1:1. I nie chodzi tu tylko o dopasowanie długości audiodeskrypcji tak, aby przetłumaczony tekst mieścił się między dialogami. Chodzi także o inne oczekiwania odbiorców w danym kraju na przykład co do opisu elementów kulturowych, a także o inne style audiodeskrypcji, które zostały wypracowane w poszczególnych krajach. Audiodeskrypcja w języku polskim brzmi inaczej niż ta w języku angielskim. Jeśli przetłumaczymy audiodeskrypcję bez poszanowania tych odmiennych konwencji, stracą na tym nasi odbiorcy. 

 

Wróćmy do projektu. Na jakim etapie jest w tej chwili jego realizacja? 

 

– Projekt z założenia jest pracą koncepcyjną, więc duża część pracy, jaką wykonałam, polegała na opisie stanu badań i koncepcji teoretycznych z dziedziny multimodalności, przekładoznawstwa i filmoznawstwa. Założenia i elementy składowe modelu zostały wstępnie opracowane, w tej chwili jestem na etapie tworzenia korpusu około 80 filmów i programów telewizyjnych reprezentujących różne typy tekstów i różne gatunki z audiodeskrypcją po angielsku, i w mniejszej części po polsku. Wszystkie je przeanalizuję pod kątem realizowanych funkcji i wybrane przykłady włączę do modelu.

 

Czy efektem tego projektu będzie podręcznik do audiodeskrypcji?

 

– Będzie to monografia w języku angielskim, z przeglądem wiedzy na temat audiodeskrypcji i opisem najważniejszych teorii i koncepcji, w której znajdzie się też komponent praktyczny a więc wspomniany wcześniej model funkcjonalny. Mam nadzieję, że skorzystają z niego również nauczyciele audiodeskrypcji czy początkujący audiodeskryptorzy. 

 

Mówi pani o audiodeskryptorach i nauczycielach audiodeskrypcji. Gdzie można wyuczyć się tego zawodu?

 

– Audiodeskrypcji uczymy na Wydziale Anglistyki, ale są też inne ośrodki akademickie w Polsce, które prowadzą takie zajęcia. Często również fundacje czy pracodawcy wewnętrznie prowadzą takie szkolenia. Moim zdaniem audiodeskryptor to zawód przyszłości, ponieważ zapotrzebowanie na tego typu usługi będzie coraz większe. Poza tym zawód ten na razie nie jest aż tak bardzo zagrożony przez rozwój sztucznej inteligencji, aczkolwiek pewne zagrożenie może stanowić wykorzystanie tłumaczenia maszynowego do tłumaczenia audiodeskrypcji. Ale to temat na inną rozmowę. 

 

Dlaczego zapotrzebowanie na tego typu usługi będzie większe? 

 

– W tej chwili jesteśmy w tzw. okresie przejściowym, jeśli chodzi o unijne zapisy prawne. Niedługo wybrane podmioty będą zobowiązane zapewnić dostępność swoich produktów i usług, także za pomocą audiodeskrypcji. Również w kinach, teatrach czy muzeach coraz częściej pojawia się taka usługa. Mam taką nadzieję, że będzie to zjawisko coraz powszechniejsze, tak aby osoby z niepełnosprawnością wzroku mogły coraz lepiej integrować się ze społeczeństwem i korzystać z tego wszystkiego, co dla osób bez niepełnosprawności jest na wyciągnięcie ręki. 

 

zob. też. Prof. Magdalena Wrembel. Łącząc neuronaukę i językoznawstwo

Nauka Wydział Anglistyki

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.