Wersja kontrastowa

Święta bez magii

ks.dr Dawid Stelmach

Święta Bożego Narodzenia w ostatnich latach przechodzą specyficzną metamorfozę. Zewnętrznie można odnieść wrażenie, że ich przepych i otoczka nieustannie się wzbogacają. W prawie każdym domu można znaleźć przysłowiowe 12 potraw.

W miarę bogacenia się społeczeństwa widać jak trendy rynkowe próbują zaspokoić najbardziej wyszukane gusta. Choinka to już nie jest zwykły świerk z lasu, ale może to być jodła kaukaska, świerk srebrzysty czy cokolwiek innego. Na choince można powiesić wszelkiego rodzaju ozdoby, praktycznie co roku można wybierać pomiędzy najbardziej wyszukanymi lampkami choinkowymi. Od wyboru do koloru. Handlowcy zdają się nam nas atakować ofertą spełnienia każdego pragnienia, każdej zachcianki, cokolwiek tylko by nam się zamarzyło.

Można by powiedzieć, że tak powinno być. Przecież ta wyjątkowa noc ma być tą szczególną kiedy dzieją się cuda. Właśnie wtedy, zgodnie przedwieczną obietnicą, miał narodzić się Syn Boży, który zapragnął być człowiekiem. Skoro Niewidzialny, Niemierzalny, Niedotykalny przyjmuje ludzkie ciało, to wszystko już jest możliwe. Prawdziwa noc cudów. Bóg staje się człowiekiem. Nawet jeżeli część naszego społeczeństwa patrzy na tą noc z innej niż religijnej perspektywy, to i tak w codziennym pędzie i pogoni za materialnymi pragnieniami, jest gdzieś ta tęsknota oddania się innym pragnieniom – aby działy się cuda. Także cuda w moim życiu. To co na co dzień nie jest, możliwe aby tej nocy, stało się naprawdę możliwe. To właśnie symbolika tej nocy opłatek - chleb łamany w geście pojednania ma przypominać o przebaczeniu win, darowaniu starych oraz świeżych urazów. Łamanie chleba, czyli przełamanie siebie, oddanie w czyjeś ręce, wierząc w to że będzie dobrze spożytkowane. Nie pójdzie to wszystko na marne. Rzeczywiście ta noc jest zupełnie inna, bo chcemy wierzyć w to, że jest w nas więcej dobra i jesteśmy gotowi do poświęceń, do odbudowania jedności, do bycia razem, do darowania sobie starych urazów, do przebaczenia.

Czytaj też: Ks. dr Dawid Stelmach - Życie po życiu

W ostatnim czasie specyficzną karierę zrobiło sformułowanie o “magii świąt”. Jest w tym jakieś wołanie o opowiedzenia czegoś, co jest nie do opowiedzenia. Pragnienie dotknięcia niewyobrażalnej Tajemnicy. Tak jak za dotknięciem czarodziejskiej i różdżki owa magia w bajkach potrafi przemieniać złych w dobrych, tak w tym pragnieniu magicznych świąt jest ukryte wołanie o prawdziwą przemianę ludzkich serc. Jednak to nie magia jest tą Tajemnicą, która przemienia człowieka. Pozwala mu stać się lepszym. Zatrzymując się nad tą tajemnicą Boga, który staje się człowiekiem, uświadamiamy sobie, że w każdym człowieku jest to pragnienie największego Dobra. To wyjątkowość Bożego Narodzenia jest pewnym uwolnieniem naszych najgłębszych pragnień. Wołaniem o pokonanie zła,  o zaprzestaniu skupianie się na sobie, o porzuceniu swojego małego poletka, po to aby zwrócić się ku innym.

Bóg staje się człowiekiem. Niby prosty komunikat, a jednak posiada w sobie moc rażenia równy bombie atomowej. To czego nie można powiedzieć, wyrazić, nazwać, dotknąć staje się realne i prawdziwe na naszych oczach.  Staje się realne także w naszych sercach. Skoro Bóg mógł się sam zamknąć w postaci małego dziecka, to dlaczego człowiek nie może wyjść spoza ciasnych ram swego serca i zwrócić się w kierunku drugiego człowieka. Tutaj spotykają się pragnienia ludzi wierzących i tych którym do wiary daleko, oraz tych którzy nie zawsze z wiarą są zaprzyjaźnieni ale życzliwie patrzą na jej niektóre elementy. Troska o drugiego człowieka.

Tutaj naprawdę nie ma żadnej magii, nie potrzeba wróżki, która przybędzie i zamieni drewnianego pajaca w żywego Pinokia. Ten język metafory bajek niegdyś nam, jako dzieciom ukazywał na prostą prawdę, że niemożliwe może stać się możliwe. Jeśli człowiek w to uwierzy. Dlatego właśnie święta Bożego Narodzenia pozbawione magii, czyli odwoływania się do jakichś sił, które mogą nas odmienić pokazują swój najgłębszy sens. Wystarczy wrócić do tego co jest u źródła tych świąt- Bóg staje się jednym z nas. Wybiera proste środki: ubogą rodzinę nie mającą gdzie się schronić, szukającą noclegu, która nie może liczyć na nic. To właśnie w tym odarciu z ludzkich środków: bogactwa, pieniędzy i umiejętności dokonuje się dzieło zbawienia człowieka. Tam gdzie wszystkie ludzkie środki zostają porzucone, właśnie Bóg objawia swoje piękno i moc.

Nie potrzebujemy jako ludzie żadnej magii, żadnych wyjątkowych umiejętności, ani wielkich pieniędzy. Potrzebujemy siebie nawzajem. Życzliwi, słuchający, cierpliwi, kochający. Proste rzeczy, które nas ukształtowały. Proste rzeczy, w które każdy nas jest wyposażony. Proste rzeczy, którymi możemy się podzielić. Koniecznie, z potrzebującymi naszej miłości.

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.