Wiele ich cech jest niezwykle inspirujących i ciekawych. Choćby to, że są najbardziej wytrzymałymi zwierzętami na Ziemi. Proszę sobie wyobrazić, że są zdolne przeżyć zarówno w temperaturze 150 stopni Celsjusza, jak i bliskiej zera absolutnego. Zamieszkują miejsca raczej nieprzyjazne dla innych organizmów. Najlepszym tego przykładem są lodowce. Przyznam, że jestem zakochany w lodowcach. Uważam, że są to fascynujące, zmieniające się na naszych oczach ekosystemy. I mimo, że nie widzimy tego gołym okiem, na powierzchni lodowców pulsuje życie. Funkcjonuje złożony system, w którym sinice odpowiadają za produkcję pierwotną, a właśnie te małe misie – niesporczaki, które mają około 0.03 milimetra, są największymi konsumentami. Pełnią dokładnie taką samą funkcję na lodowcu, jak niedźwiedź polarny w ekosystemach arktycznych, czy wilk w lasach pierwotnych. Poza tym, fascynujące są ich zdolności przetrwania. Proszę sobie wyobrazić, że wybudziliśmy je z próbek z lodowców Centralnej Azji po 11 latach hibernacji. Ale to nic w porównaniu z wynikami japońskich naukowców, którym udało się to po 30 latach! Mało tego – one powróciły do wszystkich funkcji życiowych, składały jaja z których wykluwały się młode.
Takich ciekawych „umiejętności” niesporczaki mają znacznie więcej. Są aktywne w niskich temperaturach, a ich białka mogłyby zostać wykorzystane w biotechnologii np. w budowaniu odporności komórek ludzkich na promieniowanie UV jak donosili japońscy naukowcy w jednym z artykułów opublikowanych w Nature communication. Są jednym z głównych obiektów modelowych w badaniach astrobiologicznych. To właśnie te zwierzaki wykorzystuje się do badania reakcji organizmów wielokomórkowych na warunki panujące poza naszą planetą. Niesporczaki posiadają też jeszcze inną ciekawą właściwość, która polega na tym, że można je wysuszyć i, po kilku latach, z powrotem przywrócić do życia. Takie gatunki są obecne wokół nas np. możemy je znaleźć nawet pod Collegium Minus. Związana jest z tym pewna ciekawa hipoteza opublikowana w czasopiśmie medycznym The Lancet już w latach 90 tych. Zasugerowano tam, że taka umiejętność przesuszania mogłyby znaleźć zastosowanie w transplantologii, do przechowywanie tkanek w stanie suchym. Takich historii jest oczywiście więcej, często z pogranicza science z dodatkiem fiction.