Poproszono mnie o opinię na temat zmian związanych z wprowadzaniem ustawy 2.0, ze szczególnym uwzględnieniem tworzenia szkół dziedzinowych i roli oraz stanowiska Wydziału Anglistyki w tym zakresie. To wyjątkowo trudne zadanie zarówno ze względu na samo meritum jak i na czas, w którym przychodzi mi tę opinię formułować - gdy społeczność naszego Uniwersytetu przygląda się projektowi nowego statutu UAM, czyli naszej własnej uczelnianej ‘konstytucji’. Rozpocznę od ogólnych refleksji oddających w skrócie moje poglądy na naukę – jej naturę i uprawianie, po czym przejdę do uwag bardziej szczegółowych dotyczących struktury uniwersytetu i organizacji badań i kształcenia.
Nauka jest jedna i bardzo szkodzą jej wymuszone podziały. Nie jest podatna na przywłaszczanie przez państwa czy narody, bo jest światowa, i czerpie z wymiany myśli naukowców bez względu na to skąd pochodzą. Z tej międzynarodowej natury nauki wypływają dwa proste wnioski: naukowiec/czyni musi mieć dostęp do nauki światowej oraz prowadzone przez niego/nią badania muszą być odnoszone do osiągnięć nauki światowej. Wysoką jakość badań osiągnąć można jedynie poprzez nieustającą wymianę wyników. Są naturalnie obszary wiedzy specjalistycznej o charakterze częściowo lokalnym, zdeterminowanym językiem, historią czy ustrojem (np. filologia narodowa, historia czy prawo danego państwa). Jednak i one mają uniwersalne, ogólne podstawy epistemologiczne.
Podział na dziedziny czy dyscypliny również wzbudza kontrowersje i emocje. Z jednej strony postęp naukowy prowadzi do specjalizacji i rozdrobnienia dyscyplin. Z drugiej, każdy dojrzały naukowiec wie, że jedynie holistyczne spojrzenie na problem daje szanse na jego rozwiązanie. W starożytności dzielono nauki na teoretyczne, praktyczne i twórcze. W średniowieczu, gdy zaczęły powstawać uniwersytety (Bolonia, Paryż, Oxford), rozróżniano Trivium: gramatyka, retoryka, dialektyka i Quadrivium: arytmetyka, geometria, astronomia i muzyka. Studiowano po łacinie, w języku obcym dla studentów, zatem poznawanie i studiowanie języka przeróżnych tekstów było podstawą wszelkich studiów. Ta całościowa edukacja humanistyczna oferowała i wpajała również system wartości społecznych, ideały demokracji, sprawiedliwości, tolerancji, postawy obywatelskiej. Nauki humanistyczne to zatem nie tylko część dzisiejszego uniwersytetu, to jego pochodzenie. W czasach nowożytnych podejmowano różne próby klasyfikacji, np. podział nauk na dziedzinę pamięci, dziedzinę wyobraźni i dziedzinę rozumu. Pod koniec XIX wieku uniwersytety zaczęły wprowadzać tzw. nauki przyrodnicze (sciences), a prawdziwa dywersyfikacja dyscyplin nastąpiła w XX w. W 2004 Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) przyjęła systematykę nauk obejmującą sześć dziedzin nauki oraz jedną dziedzinę sztuki. Tą nową systematyką posługuje się ustawa 2.0.
Mamy zatem jedną i holistyczną naukę i wiele dyscyplin naukowych, które podlegać będą ocenie. To dysonans na progu zmian. Jak go zredukować? Uważam, że bezwzględnie należy kierować się pewnymi stałymi zasadami służącymi uniwersytetowi: uniwersytet to jedność nauki i kształcenia; uniwersytet tworzy społeczność współdecydująca o jego tożsamości; rektorzy i dziekani (dyrektorzy, kierownicy) reprezentują całą jednostkę, którą kierują, a nie jedynie swoją dyscyplinę, i identyfikują się ze swoim uniwersytetem jako całością; zespoły młodych badaczy pod opieką doświadczonych profesorów tworzą awangardę uniwersytetu prowadząc badania i zdobywając granty; uniwersytet jest z natury swej badawczy co uprawnia go do prowadzenia dydaktyki na poziomie wyższym.
Obecnie zastanawiamy się, w jakiej strukturze nasz Uniwersytet będzie najlepiej funkcjonował w ramach ustawy 2.0. Zastanówmy się mając na uwadze powyższe zasady.
W dyskusjach kształtują się dwa wyjścia: jedno zachowawcze, bezpieczne, z minimum zmian. Drugie odważne, ryzykowne, pociągające za sobą zmiany strukturalne. Wybór należy do nas. Moim zdaniem postęp nie jest możliwy bez strategii zakładającej stałe doskonalenie procesów, które stanowią nasze codzienne działanie: a to zawsze oznacza wprowadzanie zmian. Zmiany nie musi wymuszać ustawa: to powinna być świadoma decyzja uniwersytetu o samodoskonaleniu. Czy szkoły dziedzinowe, które mają sprzyjać zbliżeniu dyscyplin uprawianych na wydziałach do nich należących, oraz ułatwić prowadzenie wielodyscyplinowych studiów, są sposobem na postęp, przekonamy się jedynie jeśli podejmiemy próbę. Warunkiem sukcesu jest jednak przestrzeganie wspomnianych wyżej zasad. Może każdy na UAM przeprowadzi we własnym zakresie mała analizę SWOT tego rozwiązania?
Wydział Anglistyki dzieli się swoim mottem aktualnym przy wszystkich rozwiązaniach: Never compromise on excellence!, czyli nie ustawajmy w zabieganiu o doskonałość. Chcemy nadal zgodnie współtworzyć językoznawstwo i literaturoznawstwo na równych i sprawiedliwych zasadach dla trojga partnerów w tym przedsięwzięciu (trzy wydziały filologiczne), bez względu na to czy będzie to szkoła czy federacja wydziałów z nadrzędnymi radami dyscyplin.
Lepiej jest walczyć o coś niż przeciw, to konstruktywne i zazwyczaj przyjemniejsze!