Polacy czują się specjalistami od ojczystego języka i bezlitośnie pouczają rodaków, którzy robią błędy . Dlaczego tak bardzo lubimy krytykować innych wyjaśnia prof. Jarosław Liberek językoznawca, kierownik Pracowni Leksykograficznej Instytutu Filologii Polskiej UAM.
Ciągle znęcamy się na dziennikarzami sportowymi, urzędnikami, politykami winiąc ich za wiele grzechów językowych. Oczywiście najczęściej Polacy napadają na siebie w internecie – teraz jest tam najwięcej polemik. Mam tę wątpliwą przyjemność, a właściwie obowiązek naukowy, że od kilku lat prawie codziennie czytam, nieraz po kilka godzin, dyskusje internetowe i komentarze. Wykryłem dość oczywistą prawidłowość. W komentarzach pod jakimkolwiek tekstem albo na jakimś forum pojawia się uwaga językowa. Pojawia się ona między 5 a 10 wpisem, a najpóźniej między 10 a 20. Bardzo często potem dyskusja przybiera charakter językowy, a właściwie pseudojęzykowy.
Zobacz też: Wykład na Zamku. Prof. Liberek na tropach języka
Jak to się zazwyczaj brzmi? Szósty, siódmy czy dwunasty wpis zaczyna się słowami typu: „Zanim zaczniesz tu komentować, najpierw naucz się buraku pisać po polsku”. Czy ludzie mówiący do kogoś drugiego: „Ty buraku naucz się pisać po polsku” kochają język polski? Czy to są miłośnicy języka polskiego? Powątpiewam. Oni są przed wszystkim niemiłośnikami bliźniego i to mówienie o języku służy im do atakowania drugiego człowieka. W tym kryje się ważna cecha, psycholog społeczny na pewno dobrze by to zanalizował. Taka cecha kompensacji. Skoro ktoś mówi inaczej niż ja, mogę na niego napaść z powodu jego niepoprawności. To ja jestem ten kulturalny, który mówi dobrze, a on jest ten niekulturalny i od razu czujemy się lepiej. Tak działa ten mechanizm.