Wersja kontrastowa

Jarosław Ziętara. Zginął, bo był dziennikarzem

Fot. Jagoda Haloszka
Fot. Jagoda Haloszka

Na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa w ramach wykładów z Gatunków Dziennikarskich dla I roku Dziennikarstwa odbyło się spotkanie z Krzysztofem M. Kaźmierczakiem, który przybliżył studentom sprawę zabójstwa Jarosława Ziętary, dziennikarza Gazety Poznańskiej. Prelegent jest pomysłodawcą, współzałożycielem oraz przedstawicielem Komitetu Społecznego „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".

 

9928 dni...

Jarosław Ziętara urodził się 16 września 1968 roku w Bydgoszczy. W latach 1987 -1992 studiował w ówczesnym Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM. Studia zakończył 26 czerwca 1992 r. z wynikiem bardzo dobrym. W okresie od października 1988 do czerwca 1992 r. działał w Uniwersyteckim Centrum Radiowym, gdzie w 1990 r. został redaktorem naczelnym. W styczniu 1992 r. rozpoczął pracę na pełen etat w "Gazecie Poznańskiej". Kilka miesięcy później, 1 września zaginął w drodze z wynajmowanego mieszkania przy ul. Kolejowej w Poznaniu do redakcji Gazety Poznańskiej. 

- 9928 dni. Tyle minęło od czasu, gdy Jarek został porwany i zamordowany. Liczby może w takich sprawach niewiele mówią, ale dają wyobrażenie. Minęło już 27 lat, a sprawa nie doczekała się osądzenia i skazania osób odpowiedzialnych za tą zbrodnię - mówił Krzysztof M. Kaźmierczak, autor książki Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa, którą napisał wraz z przyjacielem Jarosława Ziętary - Piotrem Talagą.

 

Sprawa Jarosława Ziętary

 

Zginął, bo był dziennikarzem

Jarosław Ziętara, gdy był jeszcze studentem studiów magisterskich, w trakcie pisania swojej pracy dyplomowej trafił na trop nielegalnego przemytu alkoholu z Niemiec do Polski. 24-letni wówczas dziennikarz uzyskał informację, że przemyt, choć już wcześniej ujawniony nadal trwa. 

- Dokonano wtedy modyfikacji. Nie był już to bezpośredni przemyt z Niemiec do Polski, tylko z Niemiec przez  Czechy, aż do Polski. Sprawa ta w tamtym czasie w ogóle nie funkcjonowała. Jarek był prawdopodobnie jedynym dziennikarzem, który wpadł na tę informację i zaczął ją sukcesywnie, będąc jeszcze studentem, sprawdzać. Celem ludzi, którzy zlecili tę zbrodnię, nie było tyle jego zabicie, lecz uniemożliwienie wyjścia tej afery na jaw i niestety to się powiodło - mówił Kaźmierczak.

Prelegent opowiedział również studentom o mitach na temat zaginięcia i zabójstwa Jarosława Ziętary. 

- W mediach pojawia się często informacja, że jest to niewyjaśnione zabójstwo. Tutaj jest wszystko jasne, choć czas zrobił swoje, ponieważ te informacje nie przedostawały się do wiadomości, gdy te sprawy były ważne - podkreślał.

Czytaj także: WNPiD: Pokaz autonomicznych robotów

Nigdy nie prowadziliśmy śledztwa w pojedynkę

Na koniec spotkania, studenci mogli zadać kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło obaw dziennikarza przed prowadzeniem własnego, dziennikarskiego śledztwa. 

- Nie tylko ja, ale wielu dziennikarzy, którzy zetknęli się ze sprawą mieliśmy obawy. W 1992 r. powstała pierwsza w Polsce grupa śledcza, która złożona była z dziennikarzy z różnych mediów. Spotykaliśmy się wówczas w Akademiku Zbyszko. Gdy zorientowaliśmy się w 1992 r., że Jarek Ziętara został zabity, wtedy część z nas się wycofała. Strach panuje do dzisiaj. Są takie osoby, które nadal wspierają nasz Komitet Społeczny "Wyjaśnić Śmierć Jarosława Ziętary", ale z różnych powodów nie chcą, aby podawać ich nazwiska. Nigdy tego, co robiliśmy, nie robiliśmy w pojedynkę. Zawsze mieliśmy asekurację, która nas zabezpieczała i dawała spokój - podkreślał Krzysztof M. Kaźmierczak.

Wydarzenia Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.