Wersja kontrastowa

Prof. Janusz Taborek. Serce mówi tak, ale...

Prof. Janusz Taborek Fot. Adrian Wykrota
Prof. Janusz Taborek Fot. Adrian Wykrota

Z prof. UAM Januszem Taborkiem, germanistą z Wydziału Neofilologii i pasjonatem piłki nożnej, o mistrzostwach świata w Katarze i nie tylko rozmawia Krzysztof Smura.  

Jest pan czajką? 

– (Chwila zastanowienia) Tak.  

Od dawna? 

– Od 40 lat.  

Czajka, czyli po niemiecku kibic (Kiebitz). A kibol? Można powiedzieć, że istnieje tu związek? 

– Tak. W użyciu ogólnopolskim „kibol” to określenie jednoznacznie negatywne, a u nas, w Wielkopolsce, w zasadzie neutralne. Słowo „kibol” z przyrostkiem „-ol” podobnie jak „kibic” i oczywiście „kibicka” pochodzą właśnie z języka niemieckiego. A „Kiebitz” oznacza czajkę. Obserwatora.  

Przed nami mistrzostwa świata. Po ostatnich aferach dotyczących ich organizacji nadal skłania się pan do tego, by oglądać? 

– Do oglądania jak najbardziej, chociaż wieści z Kataru są niepokojące. Ale po pierwsze to przyzwyczajenie, gdyż mistrzostwa towarzyszą mi regularnie co cztery lata. Po drugie – praca. Będę je obserwował pod względem językowym. Będę wsłuchiwał się w transmisje, szukał metafor używanych przez dziennikarzy, analizował sam przekaz.  

Liczy pan na coś nowego? Mogą pana zaskoczyć? Naukowca, który opublikował wielojęzyczny słownik piłki nożnej? 

– Myślę, że pojawią się ciekawe porównania, choćby w odniesieniu do kultury kraju organizatora.  

Jest pan członkiem grupy realizującej projekt Dariah. Jaką rolę pełni pan w tym zespole? 

– Jestem członkiem wydziałowego zespołu korpusu multimodalnego Multico kierowanego przez prof. UAM Macieja Karpińskiego. W ramach prac zespołowych zajmujemy się komunikacją multimodalną w różnych obszarach – między innymi w przemówieniach perswazyjnych (język polityki), dialogach i dyskusjach grupy osób o sporcie. Współpracuję przy trzecim obszarze.  

Czego się spodziewacie po projekcie? 

– Tworzymy infrastrukturę oraz materiały i narzędzia do prowadzenia badań, w tym zbiór nagrań programów telewizyjnych z dyskusjami o piłce nożnej z zapisem tekstowym (transkrypcją) i zapisem gestów (anotacją). Sam projekt nie ma charakteru badawczego, natomiast przy okazji takie badania są prowadzone. Przykładem są napisane pod moim kierunkiem prace magisterskie dotyczące metaforyki w piłce nożnej czy emocji w dyskusji o piłce nożnej. 

Dlaczego akurat sport? 

– Już w dzieciństwie chciałem zostać dziennikarzem sportowym i statystykiem piłkarskim.  

A dlaczego wybrał pan język niemiecki? 

– To też sięga moich zainteresowań z dzieciństwa. Podobnie jak piłka nożna. Wcześnie narodziło się moje zainteresowanie, a nawet fascynacja Niemcami. Może dlatego, że dzieciństwo spędziłem w wiosce założonej kilkaset lat temu dla osadników niemieckich, gdzie na każdym można było natrafić na ślady niemieckości? Niemiecki i germanistyka nie były jednak jednoznacznym wyborem. Do liceum szedłem jako laureat wojewódzkiej olimpiady z matematyki, w liceum rozwijałem zainteresowania informatyką, do których zresztą wróciłem, kończąc studia z informatyki. Wybór języka niemieckiego i germanistyki nie był jednoznaczny, ale wydawało mi się z ówczesnego punktu widzenia, że to język da mi znacznie większe i szersze możliwości. 

I okazało się to prawdą. Dziś reprezentuje pan polskich germanistów w Międzynarodowej Radzie Naukowej Instytutu Języka Niemieckiego w Mannheimie. Jakie są pana zadania?  

– Powołanie mnie do tej rady odbieram jako szczególne wyróżnienie, porównywalne z nagrodą Oscara dla aktora. Współpracuję między innymi przy redakcji pisma „Deutsche Sprache” jako recenzent i w procesie doboru recenzentów. Do tego dochodzi współpraca międzynarodowa, wymiana doświadczeń, informacji o zainteresowaniu językiem niemieckim i germanistyką czy tworzenie sieci badawczych. Jest to też funkcja opiniodawcza między innymi przy projekcie powstającego Centrum Dokumentacji Języka Niemieckiego oraz wsparcie współpracy i sieci doktorantów.  

Wróćmy do mistrzostw. Kto zdobędzie majstra? 

– Chciałbym, żeby to była Argentyna. Byłoby to piękne podsumowanie kariery dla Lionella Messiego. 

A Polacy? Powtórzę „bardzo dowcipne pytanie”: wyjdziemy z grupy? 

– Serce mówi „tak”, a rozum zaprzecza. Wydaje mi się, że Meksyk z Argentyną okażą się lepsi, ale zobaczymy lada dzień. 

Jest pan znany z aktywności fizycznej. Uprawia pan bieganie. Na Facebooku zacytował pan Eliuda Kipchoge „Maraton jest jak życie, a życie to wyzwania”. Jakie kolejne wyzwanie? 

– Sportowo – półmaraton w Berlinie i może tam też maraton. Naukowo – wszedłem do międzynarodowego konsorcjum i przymierzamy się do wniosku projektowego w programie europejskim.  

 

Nauka Wydział Neofilologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.