Wersja kontrastowa

Prof. Iwona Markuszewska. Potrzeba spontanicznej przyrody

Prof. Iwona Markuszewska, fot. Kornelia Michalczyk-Olszewska
Prof. Iwona Markuszewska, fot. Kornelia Michalczyk-Olszewska

- Zielono-niebieska infrastruktura wymaga niezagospodarowanych, wręcz półdzikich terenów. Bądźmy bliżej spontanicznej przyrody, bo bardzo się od niej oddaliliśmy. Z prof. Iwoną Markuszewską z Pracowni Ekologii Krajobrazu o krajobrazie emocjonalnym i nie tylko rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.

 

Czy ludzie przywiązują się do krajobrazu?

W większości tak. Możemy odczuwać topofilię - wtedy, kiedy lubimy dane miejsce, ale też topofobię, jeśli go nie lubimy. To może się zmieniać - gdy za oknem wybudują autostradę nasze wymarzone miejsce na ziemi traci swoją wartość. Badałam społeczność rolniczą z Oczkowic w południowej Wielkopolsce, bardzo przywiązaną do ziemi, która stanęła przed wizją powstania odkrywkowej kopalni węgla. Gospodarstwa są tam przekazywane z pokolenia na pokolenie, pracują w nich całe rodziny. To jest przykład bardzo silnej więzi, która ma zarówno wymiar materialny, jak i emocjonalny. Hasło - nie oddamy naszej ziemi - jest wyrazem poczucia psychologicznej własności. Innym wątkiem, którym się zajmuję jest scalanie gruntów rolnych, w którym poważną barierą jest utrata ojcowizny. Komasacja ziemi nie cieszy się wielkim powodzeniem w Polsce.

 

Hasłem tegorocznej edycji Dnia Krajobrazu są Otwarte krajobrazy. Coraz mniej jest otwartej przestrzeni w miastach. Jak pani sądzi?

Zabudowuje się każde wolne miejsca, bo jest ogromne zapotrzebowanie na mieszkania. Jednocześnie centrum pustoszeje, ponieważ przenosimy się na zewnątrz miasta. Gdybyśmy spojrzeli na zagospodarowanie osiedli, które powstawały w latach 70-80, np. Osiedle Chrobrego, widzimy równowagę między terenami zabudowanymi, a zielenią i dostępem do usług. Odległość między blokami również była taka, że nikt nie zaglądał sobie do okien. Teraz krajobraz staje się zamknięty, bo grunt jest cenny. Z drugiej strony coraz bardziej zaczyna nam brakować otwartego krajobrazu, obserwowaliśmy to zwłaszcza w czasie covidowym. Parki były zamknięte, szukaliśmy mniej urządzonej zieleni. Otwarty krajobraz kojarzy się z górami, morzem, ale to może być również krajobraz podmiejski, który obrósł w otoczkę krajobrazu idealnego - sielskiego, zapewniającego relaks, dostęp do natury. Potrzebujemy go i musimy o niego dbać. 

 

Widzę, że krajobraz wiejski staje się coraz bardziej monotonny. Zauważyła to pani?

Tak, zniknęły np. ogródki kwiatowe, pojawiła się za to trawa i wszechobecna tuja. Zmienia się nasza mentalność. Na wieś przenoszą się osoby, które do tej pory mieszkały w mieście. Wieś chce być też nowoczesna i dobrze kojarzona. We francuskich i hiszpańskich wioskach dawna architektura jest ceniona, ludzie nie chcą wprowadzać nowoczesnej zabudowy, natomiast w Polsce wieś w czasach PRL była utożsamiana z czymś gorszym. Jej mieszkańcy już w latach 70-80. stawiali budynki, które nie miały nic wspólnego z lokalną architekturą. 

 

W miastach za to pojawiają się elementy kojarzone z wsią np. łąki. Co jeszcze?

Farmy miejskie stają się coraz bardziej popularną formą uprawy roślin na potrzeby lokalne - uważa się, że to wizja przyszłości. Kiedyś miasta lokowano na dobrych gruntach, w otoczeniu wsi, które prowadziły produkcję na ich potrzeby. Teraz miasta się rozrastają, stają się mega metropoliami i koszty dostawy żywności rosną. Farmy są pewnym rozwiązaniem, przy okazji dają zatrudnienie i tworzą więzi społeczne. W ten sposób miejski krajobraz się zmienia - dobrze by było, żeby nabrał też swobody. Zielono-niebieska infrastruktura wymaga niezagospodarowanych terenów, wręcz półdzikich. Bądźmy bliżej spontanicznej przyrody, bo bardzo się od niej oddaliliśmy.

 

Jakie projekty teraz pani prowadzi?

Otrzymałam dofinansowanie z ID-UB dla projektów, które dotyczą krajobrazu emocjonalnego inspirującego ludzi. Mowa o miejscach, z którym ludzie czują bliską więź ze względu na aspekt przyrodniczy. Te projekty realizuję  w ramach międzynarodowej współpracy w Katalonii i Finlandii. 

Jednym z miejsc, które badam jest Cap de Kreus, inspiracja Salvadora Dalego. Występują  tam bardzo ciekawe formacje skalne, jedne z najstarszych w Europie. Możemy je dostrzec w wielu obrazach Dalego. Kompleksowe spojrzenie na krajobraz, nie tylko jako na miejsce, gdzie mieszkam, pracuję, odpoczywam, ale też takie, które inspiruje jest dla mnie ważne, tym bardziej że sama jestem artystką. W takim krajobrazie odkrywam siebie.

Natomiast w Finlandii interesuje mnie Park Narodowy Koli, bardzo ważne miejsce kulturowe dla Finów, inspirujące malarzy i muzyków. Las tworzą tam trzy gatunki drzew - brzoza, sosna i świerk. To typowy zamknięty krajobraz. Pamiętam, jak z okazji innego projektu przyjechali po raz pierwszy do Polski studenci z Finlandii. Dziwne było dla nich jechać autokarem kilometrami i nie widzieć lasu. To ciekawe doświadczenie, bo na co dzień nie zastanawiamy się, jak ważna dla dobrego samopoczucia może być swojskość krajobrazu. Swojski krajobraz to taki, w którym ludzie się wychowują i często go szukają, gdy zmieniają miejsce zamieszkania. Oczywiście są osoby, które świetnie odnajdują się w każdym krajobrazie. Nie ma reguły, choć większość z nas woli to, co jest znane.

 

Dzień Krajobrazu obchodzony 20 października został ustanowiony dla upamiętnienia podpisania Europejskiej Konwencji Krajobrazowej w 2000 r. Dokument ma na celu promowanie działań na rzecz krajobrazu - jego ochrony, zarządzania, planowania.

 

Zobacz też: Dr Katarzyna Marcisz. Autorskie publikacje budują reputację

 

Nauka Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.